Wielu z nas zastanawia się jak będzie wyglądała przyszłość. Kim będziemy za 30 lat? Czy samochody faktycznie będą latać? I czy zostanie wynalezione skuteczne lekarstwo na wszelkie nowotwory i inne zło tego świata? Pytań jest bardzo wiele, a towarzyszących im odpowiedzi jeszcze więcej. Rafał Cichowski, autor książki „2049”, postanowił przedstawić swój pomysł na zmieniający się dynamicznie świat, w którym dominują media, pieniądze, władza i obłuda.
Przyznam szczerze, że dawno nie dostałem żadnej książki do przeczytania i zrecenzowania, więc niezwykle miło było mi otrzymać takową propozycję. Książkę o enigmatycznie brzmiącym tytule „2049”, napisaną przez Rafała Cichowskiego, doręczył mi listonosz i… przez wzgląd na zawirowania w życiu prywatnym musiała ona zaczekać kilka dni, bym rozpoczął jej czytanie. Jakież było moje zdziwienie, gdy zacząłem… ale po kolei!
Książka jaka jest każdy widzi
Recenzując książkę należy pamiętać o tym jak ona wygląda. Niby nie powinno się jej oceniać przez pryzmat okładki, ale i ta potrafi wiele powiedzieć o samej zawartości - podobnie jak wykonanie, jakość papieru, czy wielkość liter. I tu jest wielki plus dla osób odpowiedzialnych za ogólny „image” książki.
Okładka zasługuje na niemałą pochwałę bo jest utrzymana w dobrym tonie, nie szokuje, nie atakuje, nie gryzie… a mimo to zwraca na siebie uwagę! Nie jestem grafikiem więc ciężko mi określić na ile pracochłonny był jej projekt, ale śmiało przyznam, że wyszło świetnie.
Podobnie się mają kwestie, które określiłbym mianem technicznych. Format „2049” nie utrudnia spakowania książki do torby, litery i odpowiedni papier nie męczą wzroku, a przy tym same fragmenty książki podzielone zostały nie tyle na rozdziały, co kolejne etapy, które zwyczajnie zajmują po kilka stron - więc w każdej chwili można przerwać bez utraty wątku. Dobre rozwiązanie.
A teraz, gdy zadowoleni są już prawie wszyscy odpowiedzialni za „2049” w swej pełnej formie, pozwolę sobie przejść do autora i jego dzieła.
Kiedyś będę bogaty
Błąd. Ty nigdy nie będziesz. Ani bogaty, ani ważny. Nie jeśli Ci na to nie pozwolą pewne jednostki, o których nie masz nawet pojęcia. Mogą dać Ci poczucie wielkości i siły, ale równie szybko mogą sprowadzić Cię na ziemię i w jednej chwili obrócić Twoje piękne życie w pył. Czy to wystarczy na materiał do książki z gatunku science fiction? A może tak właśnie wygląda rzeczywistość?
Rafał Cichowski postawił na dosyć oryginalny (przez pryzmat gatunku science fiction) i zarazem nieoryginalny (przez pryzmat otaczającego nas świata) obraz rzeczywistości. Akcja rozgrywa się, jak nietrudno się domyślić, w odległości raptem kilku lat od teraźniejszości, a wcale nie latają tam samochody i wciąż ludzie borykają się ze znalezieniem odpowiedniej pracy, czy z szeroko rozumianym półświatkiem. Wszystko jest jakby bliskie, znane z tego co widzimy w telewizji, czy nawet za oknem. Ketra, miasto które poznajemy w książce, to jednak obraz najgorszych ludzkich cech, jakie można sobie wyobrazić. I właśnie tam zaczyna się przygoda głównego bohatera.
Złym pomysłem byłoby zdradzanie poszczególnych elementów fabuły, zwłaszcza że ta potrafi wywołać miejscami skrajne uczucia. Raz miałem ochotę się roześmiać, by chwilę później stwierdzić, że ten fragment był jednak przytłaczający. Wszystko dlatego, że jest tu wiele zwrotów akcji, które w zasadzie ciężko przewidzieć. Tak - są momenty, kiedy można jasno zarysować co wydarzy się za chwilę, ale też nigdy w pełni, zawsze bowiem coś umknie naszej uwadze i rozwinie się w sposób zupełnie nieoczekiwany.
Ale o co chodzi?
Otóż bohater „2049”, Robert Welkin, prowadzi ułożone życie w raju. Ma mieszkanie, pracę i stabilność. Nie zna nawet innego życia. Wkrótce jednak zostaje poddany próbie i tak po prostu, z dnia na dzień, traci wszystko. Musi odnaleźć się w zupełnie nowej sytuacji i wcale nie dlatego, by dowieść swojej racji, ale dlatego by w ogóle przeżyć. Czy mu się udaje i odzyskuje miejsce w raju? A może ginie pod koniec i na jego miejsce trafia kolejny nieszczęśnik? Tego wyjawić nie mogę. Powiem jednak, że końcówka trochę zaskakuje i mimo wielu scenariuszy zarysowanych w głowie na ostatnie trzy strony nie przewidziałem akurat takiego zakończenia.
Przyszłość zaczyna się dziś
Obraz świata stworzonego w książce być może jest bliską wizją przyszłości. Niewykluczone bowiem, że właśnie tak (zupełnie podobnie do tego co znamy teraz) będzie wyglądać nasza cywilizacja za parę dekad. Dlaczego więc mielibyśmy rozpatrywać tę książkę w ramach gatunku sci-fi? Może to coś więcej niż kawał ciekawej fabuły?
Otóż to. W „2049” ujętych zostało kilka problemów współczesnego społeczeństwa i ludzi jako jednostek. Dokładnie tak jak powiedziałem - współczesnego. Wizja przyszłości natomiast może wszystkie te elementy, jak chociażby rozwarstwienie społeczne, czy odgórne sterowanie światem ze złudnym poczuciem wolności, zwyczajnie pogłębić. I nie, to akurat nie jest fikcja.
Werdykt
Na początku wspomniałem o tym, że zaraz po rozpoczęciu lektury „2049” spotkało mnie niemałe zdziwienie. Już spieszę z wyjaśnieniami. Chodzi bowiem o to, że w momencie kiedy zacząłem czytać przeniosłem się do pozornie innego świata i… ocknąłem się ładnych parę godzin później, mając jakieś 3/4 książki za sobą, tylko dlatego że zadzwonił telefon i musiałem wyjść. Innymi słowy - czyta się bardzo dobrze i warto sięgnąć po tę pozycję. Jest to mocny literacki debiut autora.
Rafał Cichowski stworzył świat, który nadaje się tylko po wierzchu do zamknięcia go w ramach fikcji. Jest on jest znacznie bliższy otaczającej nas rzeczywistości, niż nam się wydaje.
Jeśli więc lubisz inteligentny humor, ciekawe zwroty akcji i odrobinę przemyśleń na temat realnych problemów tego świata - to po prostu polecam, to jest właśnie książka dla Ciebie, która umili Ci… no przynajmniej jeden wieczór, zależnie czy dasz się jej pochłonąć podobnie jak ja.
Łukasz Heger