Intymność

Alternatywa dla prezerwatywy

Alternatywa dla prezerwatywy

Chociaż wielekroć wydawało się, że naukowcy są na dobrej drodze do wynalezienia skutecznej i odwracalnej metody antykoncepcji dla mężczyzn, dotychczasowe rezultaty badań nie spełniały tych oczekiwań. Jednym z kierunków poszukiwań jest antykoncepcja hormonalna, oddziałująca na oś podwzgórze-przysadka-gonada na podobnej zasadzie jak w antykoncepcji dla kobiet.

 

Działanie hormonalne

"Najprostszą rzeczą byłoby podanie androgenów, które zablokowałyby przysadkę oraz wytwarzanie lutotropiny (LH) i folitropiny (FSH). W badaniach jednak skuteczność takiego działania nie potwierdziła się" - mówi prof. Grzegorz Jakiel, kierownik Kliniki Rozrodczości i Andrologii AM w Lublinie.

W związku z tym, że androgeny muszą być podawane w dawkach wyższych niż fizjologiczne, co niosło za sobą różne działania uboczne, kolejnym pomysłem na męską antykoncepcję było kojarzenie androgenów z gestagenem. Badania te utknęły jednak na poziomie III fazy klinicznej i nigdy nie wprowadzono do obrotu preparatu stworzonego według tej koncepcji. "Problem polegał na tym, że rzadko udawało się doprowadzać do azoospermii (braku plemników w nasieniu). Za cel uznano więc doprowadzenie do wartości 3 mln plemników w mililitrze. Dzięki takiej redukcji liczby plemników prawdopodobieństwo zajścia w ciążę jest podobne jak przy założeniu kobiecie antykoncepcyjnej wkładki domacicznej" - tłumaczy prof. G. Jakiel. Kwestią sporną była też odwracalność metody. Prace publikowane na ten temat są jednak dość zachęcające: w grupach ochotników poddanych leczeniu płodność wracała po około 3 do 6 miesiącach.

 

Kierunek immunologiczny

Drugim kierunkiem poszukiwań skutecznej antykoncepcji dla mężczyzn są szczepionki. Jednak także w wytwarzaniu przeciwciał plemnikowych nie odnotowano konkretnego postępu. 'Choć trzeba przyznać, że w odróżnieniu od zespołów pracujących nad hormonami, ta grupa naukowców nie obiecywała zbyt wiele" - zauważa prof. G. Jakiel.

W przypadku szczepionek antykoncepcyjnych głównym problemem jest nieodwracalność metody. Wszelkie informacje na temat powrotu do płodności są dość niejasne. "Jeśli mielibyśmy szczepić i mieć metodę o dyskusyjnej odwracalności, to właściwie wracamy do problemu, jaki stwarza podwiązanie nasieniowodów" - kwituje prof. G. Jakiel.

 

(Nie)dostępna sterylizacja

Podwiązanie nasieniowodów jak na razie pozostaje najbardziej skuteczną metodą zabezpieczenia się przed niechcianą ciążą przez mężczyzn. Metoda szeroko praktykowana na świecie, w Polsce jest jednak zakazana, a nawet zgodnie z polskim kodeksem karnym, uważana jest za przestępstwo. "To wyłącznie kwestia koncepcji ideologicznej państwa i tworzenia prawa. Z punktu widzenia lekarskiego mogę tylko powiedzieć, że podwiązanie nasieniowodów to świadoma decyzja pacjenta, nie powodująca żadnych skutków zdrowotnych. Jedyne zastrzeżenia dotyczą jej nieodwracalności. Wyjściem z sytuacji jest jednak oddanie nasienia do banku spermy na wypadek, gdyby po jakimś czasie mężczyzna zmienił zdanie w kwestii posiadania dzieci" - dodaje specjalista.

Zabieg podwiązania nasieniowodów wykonywany jest m.in. w Niemczech i Czechach, a więc mężczyźni, którzy zdecydują się na tę metodę, z łatwością dotrą do lekarzy i miejsc, gdzie mogą z niej skorzystać.

 

Chiński sposób - wyciąg z nasion bawełny

Właściwie więc, choć prowadzonych jest wiele badań, w najbliższym czasie nie należy spodziewać się preparatu antykoncepcyjnego dla mężczyzn, który miałby szanse wejść na rynek. Specjaliści zwracają uwagę na jeszcze inny problem, jakim są populacyjne działania na rzecz ograniczenia płodności, w których przoduje Azja, a szczególnie Chiny. Stosowane są tam preparaty z zawartością wyciągu z nasion bawełny, którego przeciwplemnikowe działanie wykryto przypadkiem przy leczeniu nim biegunki. Jednak także w tym przypadku pojawia się problem z odwracalnością niepłodności. "Ta metoda nie spełnia postulatów cywilizowanej medycyny. W Chinach jest stosowana w celu ograniczenia przyrostu naturalnego i stała się elementem polityki państwowej, specjaliści nie traktują jej poważnie" - podsumowuje prof. Grzegorz Jakiel.

pulsmedycyny.com.pl