Żyć Dobrze

Bravo Orange…

Bravo Orange

... czyli pomarańczowa kupa. A mówiąc po ludzku - opowiem wam krótką historię, którą zna zapewne wielu z własnego doświadczenia, czyli jak to Orange ma swoich klientów w ... poważaniu. Jeśli masz zbyt niski abonament i chcesz jeszcze jeden, to dla Orange jesteś niewiarygodny i masz się fakować.

 

Zacznijmy od pewnego dowcipu, który ma w sobie więcej smutnej prawdy niż mogłoby się wydawać. Fikcyjne są tu bowiem jedynie imiona.

Pani pyta na lekcji dzieci - „gdzie pracują wasi tatusiowie?"
Ania zgłasza się pierwsza - „mój tatuś jest inżynierem i pracuje na budowie".
Kolejny był Krzysiu - „a mój tatuś zajmuje się utylizacją odpadów i jeździ taką fajową śmieciarą".
Kolejne dzieci ochoczo wypowiadały się na zadane pytanie, niezależnie, czy ojcowie ich pracowali fizycznie, czy też na wysokich stanowiskach. Jedynie Jaś siedział ze spuszczona głową i nie miał zamiaru się pokazywać. Jednak dziwnym trafem pani go wypatrzyła.
„Jasiu" - powiedziała - „powiedz gdzie pracuje twój tata".
Jaś zwlekał, kręcił głową i w końcu powiedział - „mój tata tańczy na rurze w barze dla gejów".
Zapadła cisza, którą przerwał dzwonek. Pani zaczepiła wychodzącego Jasia i zapytała: „Jasiu, czy twój tata rzeczywiście tańczy na rurze w barze dla gejów???"
Jaś przełamał się i w końcu powiedział prawdę - „Nie proszę pani, ale przecież nie powiem przy ludziach, że mój ojciec pracuje w Orange"...

I mimo, iż większość została właśnie opisana, przejdźmy do wisienki na torcie, czyli do tego gdzie korporacja ma swoich abonentów.

Posiadając wiele różnych abonamentów w różnych sieciach nigdy nie przeszedłem takiego obciachu jak w Orange. Tak się złożyło, że pół roku temu musiałem skorzystać z usług właśnie tej sieci. Drobne przygody, np. z obciążaniem nienależnymi odsetkami, nie mają tu większego znaczenia bo ostatecznie wszystko jakoś się unormowało. Życie zmusiło mnie do „chęci" wykupienia kolejnego abonamentu w tejże korporacji.

Dzień pierwszy - zdziwienie

Próbuję poprzez stronę orange.pl przejść z karty prepaid na abonament. Kilka prób i jakoś nie udaje się. Dzwonię więc pod numer wskazany na stronie 510700700. Dzwoniłem z innej sieci, więc o kosztach nie wspomnę, bo przeczołgali mnie na psychodelicznych rytmach przez ponad 10 minut. Nie odpuściłem, bo taki uparty trochę jestem. Konsultacja dała mi wiedzę następującą: nie da się przeprowadzić operacji bo nie ma w magazynie aparatu telefonicznego, który wybrałem. Dyspozycja - „proszę sprawdzić dostępność na stronie". Sprawdziłem. Jest. Ale może jestem głupi, spróbuję jutro.

 

Dzień drugi - masakra

Stary i głupi - to i uparty. Odpalam neta i wchodzę na moją „ulubioną" stronę. Wchodzę, bo muszę. Podejmuję ponownie próbę przejścia z karty na abonament. I tak trzy razy... Nagle odpala mi się okienko czatu z konsultantem. Jak już jest... czemu nie skorzystać - w końcu mam kilka pytań. Oto przebieg zdarzenia (z pewnych względów imię i nazwisko konsultantki zastąpię nazwą firmy, którą ona reprezentuje. Jest to wierne „kopiuj - wklej", gdyż możliwość wysłania treści zablokowano mi w trakcie rozmowy):

Zapraszamy na chat z konsultantem
brawo orangePani jakaś tam z Orange - Konsultant

Pani jakaś tam z Orange: Witam serdecznie, w czym mogę pomóc?
Ja: Witam
już po raz kolejny podejmuję próbę zmiany z karty na abonament z telefonem i niestety operacja jest jak zwykle niewykonalna
Pani jakaś tam z Orange: Żeby przenieść numer z karty na abonament lub mix należy spełnić 3 warunki: konto musi być aktywne przez co najmniej 3 miesiące, połączenia wychodzące muszą być aktywne na 14 dni do przodu, stan konta musi być dodatni, nie może być na minusie.
Proszę wybrać kod *124*# i sprawdzić czy warunki są spełnione, gdyż jest to niezbędne do przeniesienia numeru.
Ja: wszystko jest ok, ale podejrzewam, że nie ma telefonu, bo znika mi z zamówienia
Pani jakaś tam z Orange: Uprzedzę jeszcze, że na jednym formularzu nie można być dłużej niż 10 minut, gdyż sesja wygasa i wówczas trzeba wypełnić wszystko od początku.
Ja: proszę wybaczyć ale nie to jest problemem, mogę to wypełnić po raz kolejny, robiłem to już wielokrotnie... (po dłuższej pauzie)
halloooo, czy ktoś może mi pomóc czy jest jak zwykle w orange?
Pani jakaś tam z Orange: Proszę sprawdzić czy telefon, który Pan wybrał jest jeszcze w ofercie
http://www.orange.pl/klienci_ind/telefony
Ja: jest
nokia c3
Pani jakaś tam z Orange: Co się dzieje jak wprowadza Pan swój numer.
?
Ja: wszystko jest ok i jest zatwierdzone kodem z sms, a po wypełnieniu formularza i kliknięciu złóż zamówienie - mieli i wracam do formularza, ale w oknie po prawej telefon znika
Pani jakaś tam z Orange: Zaznaczył Pan wymagane zgody?
Ja: wymagana jest tylko jedna
ta z * zaznaczona
Pani jakaś tam z Orange: Proszę spróbować jutro.
Ja: próbowałem już wczoraj i dzisiaj, proszę o informację ile razy będę musiał próbować jutro, jutro itd.
a może po prostu kiedy da się to zrobić na 100% tak będzie chyba łatwiej. Proszę o datę
Pani jakaś tam z Orange: Proszę Pana nie odpowiadam za działanie strony.
Proszę skontaktować się z 510700700
Ja: dzwoniłem i jak się okazuje oni też nic nie mogą, nic nie potrafią.... Proszę zatem numer do kogoś kto coś wie i coś może.
Pani jakaś tam z Orange: 510700700
Zapraszam pod ten numer.
Ja: Uprzejmie dziękuję za miłą konwersację, która, stwierdzam z przykrością, nic nie wniosła. Pisałem, że pod tym numerem też nikt nic nie wie i nic nie może, bo po 10 minutach oczekiwania udało mi się połączyć. Rozumiem, że nie ma innej drogi kontaktu z kimkolwiek w Pani firmie... (tu już zostałem olany, albo Pani z Orange miała strasznie dużo innej pracy)
W związku z brakiem odpowiedzi uprzejmie dziękuję i informuję jednocześnie, bo mam taki obowiązek, że nasza rozmowa zostanie opublikowana wraz z komentarzem. Życzę dalszej miłej ignorancji. To nic osobistego oczywiście.
Pani jakaś tam z Orange: Informuję , że publikacja tej rozmowy jest niezgodna z prawem , ponieważ nie wyraziłam na to zgody.
Będę musiała to zgłosić.
Ja: Proszę zgłosić. Pani nazwisko nie zostanie tam użyte, więc treść może zostać ujawniona. To będzie hymn pochwalny o Orange
Pani jakaś tam z Orange: Czy ma Pan jeszcze jakieś pytania?
Ja: dziękuję, wyczerpałem zapas nervosolu. Pozdrawiam.
Pani jakaś tam z Orange: Dziękuję za rozmowę, życzę miłego wieczoru.
Ja: Miłego wieczoru

Tak też zakończyła się sympatyczna konwersacja, która idealnie obrazuje profesjonalizm firmy i jej pracowników. Smutek, aż boli w lędźwiach...

To jednak nie koniec ciekawostek, do najlepszego dopiero dojdziemy.

Jeśli zawodzi jeden kanał dystrybucji, to zapewne ten tradycyjny (salon), będzie skuteczniejszy. Zapakowałem się w pojazd i pojechałem. Dużo ludzi..., odczekałem 40 minut. Udało się, zostałem sympatycznie przyjęty przy stoliku sprzedawcy. Jest super.

Mam już w Orange swoje konto, wystarczył więc dowód osobisty i chwila czekania. Miła pani przygotowała prawie wszystko i nagle...

... odczytuje mi informację z monitora - „wymagany depozyt w wysokości 300 zł". Zawory mi prawie puściły...

Poprosiłem o zdefiniowanie problemu i dowiedziałem się, że czegoś nie zapłaciłem. Tu nastąpił lekki bulwers. Faktury opłacam przed terminem..., o co chodzi?

Tu skorzystałem z uprzejmości pani sprzedawczyni i zadzwoniłem do biura obsługi. Gdy w końcu udało mi się połączyć z konsultantką dowiedziałem się, że wszystko jest zapłacone, a nawet mam nadpłatę!!! Zasugerowała połączenie ze wsparciem dla sprzedawców. Jednak pani, która mnie obsługiwała w salonie już rozmawiała z tymże „wsparciem".

Starała się jak tylko mogła. Ale „wsparcie" mówi NIE! Okazuje się, że muszę wpłacić depozyt bo jestem dla Orange klientem niewiarygodnym!!!

Jak zostaje się klientem niewiarygodnym dla Orange? Otóż tak jak ja - wystarczy płacić w terminie i mieć nawet nadpłatę, ale zbyt niski ich zdaniem abonament. 39,90 miesięcznie stanowi o niewiarygodności klienta!!!

Nie kochani, nie jest to żadna  ściema. Albo jakiś poliglota przetłumaczył z francuskiego tak jak przetłumaczył, albo rzeczywiście geniusz elit biznesowych w Orange sięgnął dna... Dlaczego nie mówię, że dotyczy to wszystkich sieci? Bo nie dotyczy. Orange jest jedynym zepsutym klockiem w tej muszli. Mam abonamenty w innych sieciach i wiem co piszę.

I żeby było miło, mimo całej adrenaliny, udało mi się wyjść z salonu Orange w sposób cywilizowany. Przecież to biedne dziewczę nie było niczemu winne. Mam nadzieję, że nie upośledziłem jej psyche. A przy okazji - wielki szacunek dla wszystkich sprzedawców w Orange, którzy muszą wklejać klientom kit, tak aby ich nie obruszyć, chociaż ci wyżej mają to w „dołku".

orangeZapamiętajcie raz na jutro - w Orange - jeśli płacisz niższy, niż pożądany przez nich, abonament - JESTEŚ KLIENTEM NIEWIARYGODNYM! I nie tłumacz się, że płacisz przed terminem, że masz nadpłatę. Oni na to leją...

Po całej tej akcji został jedynie niesmak, jedna tylko możliwa opinia... i tyle. Ale co zrobić... nikt nie mógł w to uwierzyć. A jednak to szczera prawda. Podpisuję się pod tym swoim nazwiskiem, więc nie płodzę kitu.

Pocieszające jest dla mnie to, że wszyscy moi przyjaciele postanowili w swoich firmach zmienić operatora. Dla Orange tych 700 numerów nie stanowi, ale mam nadzieję, że ich śladem pójdą kolejni. Tak nie wolno traktować swoich DOBRYCH klientów.

Dzień trzeci - podstęp i obrzydzenie

Niestety ciśnienie na ten abonament nie maleje, bo sytuacja do tego właśnie zmusza. Co zrobić skoro jest się fakowanym przez operatora...???

Myśleć! Eureka. „Kochanie, zbieraj się, jedziemy do salonu Orange" - poziom szaleństwa sięgnął o krańce zdrowego rozsądku. Tak, to prawda. Zmusiłem swoją własną żonę do podpisania umowy z ... „.........." siecią.

I co? Nie ma żadnego problemu. Jak się okazuje nie trzeba mieć żadnego dochodu ani „żadnej innej dupereli, która jego jest" aby podpisać umowę z Orange.

Moja małżonka nie jest dla Orange niewiarygodna, nie musi wpłacać depozytu, wszyscy z radości sikają po nogach. A ja, ten niewiarygodny, będę płacił te rachunki.

Czy nie sądzicie, że ktoś ma tu nasrane pod kopułą? Obrzydliwie zafajdana sytuacja. Gratulacje dla Orange. Brawo.

Jeśli spotkaliście się z podobnymi debilizmami piszcie w komentarzach, albo na adres redakcji. Samej wesołości życzy wam "zadowolony" klient Orange: Bogusław Heger.