Pasożytnictwo jest zjawiskiem równie nieuchronnym jak choćby prawo ciążenia. Nawet wirusy mają swoje pasożyty - wiroidy. Złudnym jest przekonanie, że nasza higieniczna i uporządkowana cywilizacja ocali nas przed pasożytami. Lepiej więc powiedzieć sobie, że jest to dramatyczna i fascynująca „wojna podjazdowa" trwająca od początku istnienia ziemskiej biosfery. A nawet istniejąca niezależnie od niej, bo - jak dowodzą symulacje informatyczne wykonane przez T. Raya z Uniwersytetu w Delaware - zaprogramowane na konkurencję programy tworzą systemy wzajemnego podporządkowania, w których wcześniej czy później pojawiają się też „samorodne" programiki pasożytnicze. Tak więc pasożytnictwo jest nieuchronne nie tylko w biologii, ale i powszechne jako prawo przyrody.
Z drugiej strony my, ludzie, jesteśmy dla pasożytów żywicielem szczególnym. Pojawienie się człowieka drastycznie zmieniło tor ewolucji pasożytów przez co wspomogliśmy naszych uciążliwych „braci mniejszych", którzy chcą się na nas pożywić. Z pewnością, choć bez entuzjazmu, można powiedzieć, że pasożyty pokochały cały gatunek ludzki, tyle że inaczej.
Wolność, jaką człowiek wywalczył sobie, wyłamując się ze stanu „zwierzęcości" spowodowała, że stał się dla pasożytów wyjątkowo wdzięcznym obiektem przenoszenia gatunku.
Upraszczając, ale tylko trochę: kiedy pierwsze hominidy złaziły z drzew, na dole czekały już rzesze „braci najmniejszych". I nie zawiodły się, bo wkrótce Homo erectus, a później Homo sapiens, zawojował nieomal wszystkie środowiska na Ziemi, przenosząc na sobie także uciążliwych pasażerów, pasożyty. Później utworzył duże skupiska, prawdziwy raj dla pasożytów, zróżnicował swoje zachowania (np. higieniczne) i w ogóle totalnie zmienił swoje środowisko, co stworzyło impuls ewolucyjny.
Następnie człowiek udomowił liczne zwierzęta, które oczywiście stały się nowymi żywicielami. Wszystko to zapewniło pasożytom możliwości rozwoju w przestrzeni i czasie na skalę bezprecedensową w historii ewolucji biologicznej.
Czy stworzenia, którym niechcący załatwiliśmy podbój biosfery jakoś nam się odwdzięczają? Owszem, właśnie kochając inaczej, czyli kąsając ile wlezie. Nie jest to miłe, ale przeważa pogląd, że nasze korzyści przewyższają straty. Na skutek dość skomplikowanych mechanizmów to właśnie tam, gdzie niebezpieczeństwo parazytozy było większe, pojawiały się największe grupy hominidów.
Spustoszenia, jakie czyniły pasożyty procentowały następnie zwiększeniem różnorodności genów, w wyniku tworzenia się czynników obronnych Istnieją też hipotezy, że pasożytnictwo miało wpływ na ewolucję zwierząt domowych hodowanych przez człowieka.
A my, czy odwdzięczamy się pasożytom za rozwój gatunku ludzkiego? Bynajmniej. Właśnie to wyodrębnia nas ze świata natury, że myślenie o sobie tłumi instynkt gatunkowy.
Kowalskiego mniej interesuje, że jego przodek zlazł z drzewa wskutek inwazji dwuskrzydłych, a bardziej zaprząta nadmiar komarów na jego działce. W niektórych sektach hinduistycznych istnieje zwyczaj zmiatania drogi przed sobą, żeby nie nadepnąć jakiegoś insekta, a już nie daj Boże stworzonka. Ale już miłość św. Franciszka do „braci mniejszych" nie idzie aż tak daleko. Czegóż więc wymagać od Kowalskiego?
Krwiopijcy
Niektóre z pasożytów człowieka zachowują się szczególnie wrednie, bo wypijają krew. Tymczasem natura nie wartościuje moralnie „decyzji" ewolucyjnych i bez żenady posyła swoich uzbrojonych w kłujki wojowników na front. Nie od dziś w końcu wiadomo, że choć to Belzebub jest „Władcą Much", ich stwórcą jest jednak dobry Bóg, lub - jak kto woli - Matka Natura, w swym własnym interesie. Poza tym jeśli przyjrzeć się temu bliżej, istnieją w przyrodzie strategie tak podstępne, że zachowanie „krwiopijcy" wydaje się wyjątkowo prostolinijne.
Ale najwyższy już czas porzucić teorię i zająć się praktyką, bliższą ciału, niestety. Przyjrzyjmy się zatem kilku wybranym amatorom naszej krwi, już nie jako „szczęśliwi" wybrańcy, lecz z pozycji ofiary.
Pediculus humanus - wesz ludzka
Należy do najstarszych pasożytów człowieka i jest na tyle zasłużona, że jej nazwa stała się obelżywym epitetem. Występuje w trzech podgatunkach: jako głowowa, odzieżowa i łonowa. (Ta ostatnia traktowana jest czasem jako oddzielny gatunek Phthirius pubis).
Wszy są pasożytami bezwzględnymi, czyli w pełni uzależnionymi od swojego żywiciela. Posiadają aparat gębowy kłująco-ssący i spłaszczone ciało z małą, ruchliwą głową; ich odnóża są wyposażone w pazurki umożliwiające przymocowywanie się do podłoża. Odżywiają się krwią.
Samica składa w ciagu życia około 200-300 jaj, zwanych gnidami, które ściśle przylegają do powierzchni. Larwy wylęgają się po około tygodniu, po następnych 3 osiągają dojrzałość płciową. Cykl rozwojowy trwa więc w sumie około 26 dni. Dorastają maksymalnie do około 4 mm (średnio 2,5).
Wesz głowowa umiejscawia się głównie w okolicy skroniowej i potylicznej. Nakłuwanie skóry wywołuje świąd, a w następstwie liszaje i strupy. Rany spowodowane drapaniem ulegają niekiedy zakażeniu ropnemu. Na włosach widoczne są gnidy i wszy.
Wesz odzieżowa egzystuje głównie na odzieży w pobliżu ciała. Kontakt odzieży ze skórą umożliwia pobieranie krwi z żywiciela. Objawami są: świąd, stan zapalny, zakażenie ran bakteriami ropnymi, przeczosy, w miejscu ukłucia grudki zapalne, a potem blizenki odbarwieniowe i przebarwieniowe (brunatnawe).
Gnidy składane są w zakamarkach i szwach odzieży. Wszy odzieżowe szybciej wylęgają się z jaj (po 3-4 dniach) i prędzej dojrzewają płciowo (po około 2 tygodniach).
Wesz łonowa umiejscawia się głównie w okolicach narządów płciowych, pod pachami, na klatce piersiowej mężczyzn, czasem na brwiach. Objawy to świąd, przeczosy, sinawe plamy i grudki zapalne. Wylęgają się po 8 dniach. Zakażenie występuje najczęściej drogą płciową.
Jest przenosicielem riketsji wywołujących gorączkę okopową (Febris quintana) i dur plamisty (Typhus exanthematicus).
Istnieje wiele środków leczących wszawicę, ale zawsze jest to kłopotliwe. A przecież profilaktyka jest prosta i nazywa się higiena.
Pchła ludzka - Pulex irritans
Te ruchliwe insekty przeskakujące na nas wesoło w najmniej spodziewanych chwilach potrafią człowieka zirytować, zgodnie ze swoją nazwą łacińską. Odżywiają się krwią ludzi, choć mogą pasożytować również na lisach, borsukach, łasicach, kotach i psach. Samica dorasta do 3 mm długości, samiec do 2,5. Brak skrzydeł nadrabia parą skocznych odnóży tylnych. Aparat gębowy kłująco-ssący, oczy proste, ciemnobrunatne ciało pokryte szczecinkami skierowanymi ku tyłowi...
Jaja składa do szpar podłóg i mebli. Larwy, ruchliwe, robakowate, żywią się resztkami organicznymi. Wskutek ukłucia powstają plamki i grudki zapalne, świąd, niekiedy wtórne zakażenie bakteriami ropnymi. Jest żywicielem pośrednim tasiemca psiego (Dipylidium caninum).
Pchła szczurza (Xenopsylla cheopis) jest propagatorem pałeczki dżumy (Yersinia pestis). Pchła ludzka może przenosić pałeczki tularemii (Francisella tularensis).
Pomimo istnienia wielu odpowiednich środków, zwalczanie pcheł jest trudne ze względu na ich ruchliwość.
Pluskwa domowa - Cimex lactularius
Brunatny, owłosiony owad o zredukowanych skrzydełkach i charakterystycznych czułkach. Dorasta do 5 mm długości. Żywi się krwią ludzi, podobnie jak jego larwy.
Pluskwy są aktywne nocą; w dzień chowają się w szpary łóżek, podłóg i mebli, do sienników, pod tapety i we wszelkie możliwe zakamarki. Jaja składane wiosną wylęgają się po 3 tygodniach. Okres larwalny trwa około 2 miesięcy. Pluskwa może wytrzymać bez pokarmu przez rok. Rozprzestrzenia się za pośrednictwem ubrań i sprzętów domowych.
Charakterystyczny jest nieprzyjemny zapach w miejscu żerowania owadów; powodują one skórne zmiany alergiczne na skórze, grudki zapalne, świąd skóry, pokrzywkę; niekiedy występuje nasilony katar i częste kichanie.
Zwalczanie jest trudne. Oprócz środków farmaceutycznych naskórnych (przeciwalergicznych, antyzapalnych), stosuje się także preparaty ogrodnicze w obrębie pomieszczeń. Można próbować nowoczesnych „odstraszaczy" dźwiękowych lub zapachowych.
W razie braku człowieka atakują inne ssaki, a nawet ptaki. Na ludziach z kolei może pasożytować także pluskwa gołębia Cimex columbarius, która żyje w kurnikach i w pobliżu gniazd gołębi.
Podobnie jak:
Obrzeżek gołębi - Argas reflexus i Ptaszyniec - Dermanyssus galinnae
Oba pasożytują na ptakach (gołębie, drób, kawki, jaskółki, wróble). Z gniazd ptasich, gołębników, kurników, a nawet karmników wędrują do mieszkań i atakują ludzi głównie nocą.
Obrzeżek gołębi ma płaskie, jajowate ciało osiągające do 7 mm długości, w kolorze brązowym, prążkowane, z jaśniejszym obrzeżem. Żywi się krwią ptaków i ssaków, jednak potrafi wytrzymać bez jedzenia przez kilka lat (!) (wtedy cykl rozwojowy może się wydłużyć nawet powyżej 2 lat). Skrywa się w szparach i wewnątrz gniazd. Może przenosić kleszczowe zapalenie mózgu. Samica składa do 700 jaj. Objawy ugryzienia: - silny świąd i zaczerwienienie w miejscu ukłucia, następnie obrzęk, który może ropieć. Ze względu na rozmiary ugryzienia można ustalić przyczynę choroby.
Leczniczo stosuje się zewnętrzne środki odkażające, maści przeciwzapalne i przeciwalergiczne. Objawy alergii na ogół zwalcza się środkami doustnymi. Trzeba też dążyć do wyeliminowania pasożyta z otoczenia.
Ptaszyniec kurzy - bardzo rozpowszechniony - odżywia się także krwią, zarówno w stadium larwalnym jak i dojrzałym. Dorasta do 0,7 mm długości. Barwa głodnego roztocza jest szarawa lub biaława, do czerwonawej lub brunatnej, zależnie od stopnia najedzenia. Ciało ma wydłużone, odnóża i tylna część ciała są pokryte szczecinkami. Widoczne nieregularne tarczki i prążki. Pasożytuje głównie na ptactwie, ale atakuje też ssaki, w tym człowieka. Przenosi wirusowe zapalenie mózgu.
Pijawka lekarska (Hirudo medicinalis)
Ta leniwa pierścienica po napiciu się i zrobieniu zapasu krwi nic już właściwie nie robi, aż do następnej okazji. Można powiedzieć - antropomorfizując - że pijawka lekarska jest dziecinnie szczera i prostolinijna w swej skłonności do krwi, i pewnie dlatego, nie będąc pijawką końską, daje się robić w konia. Bowiem w pewnym momencie stało się tak, że to człowiek zaczął pasożytować na jej nałogu.
Ze skromnego pasożyta, któremu w świecie naturalnym wystarczyło raz na rok pobrać kilkanaście mililitrów krwi, stała się hodowlaną dojarką cyrulika i... maszynką do leczenia. Czego? Między innymi nadciśnienia, miażdżycy, zakrzepowego zapalenia żył i w ogóle zakrzepów, miejscowych zaburzeń krążenia krwi. (Oczywiście chodzi o leczenie wspomagające). Mechanizm leczniczy polega na poprawieniu przepływu krwi przez zmniejszenie jej lepkości, rozszerzanie naczyń krwionośnych, zmniejszenie obrzęku i wysięku pozanaczyniowego, zmniejszeniu poziomu bólu.
Pijawka jest w stanie przeżyć ponad dwadzieścia lat, natomiast użyta do odciągania krwi szybko kończy karierę, gdyż nie powinno się jej już przykładać innym pacjentom. Można więc powiedzieć, że pijawka źle wyszła na tym, że jej „złe skłonności" okazały się dla ludzi dobroczynne.
Tylko czasem udawało się pijawce wziąć krwawy odwet: kiedy po zabiegu zbierający pijawki cyrulik źle je policzył, pozostawiona uciekinierka wkręcała się niekiedy do wnętrza chorego, co często kończyło się śmiercią nieszczęśnika. Bywało też, że jeśli pochodziła prosto z „dzikiego" stawu, zarażała pacjenta tężcem.
Dziś pijawki wykorzystywane są w sposób marginalny, ale w teatrze natury żadne role nie są dane na zawsze.
A co zjada nas od środka?
Koprolodzy zajmujący się badaniem kału stwierdzają obecność około 300 tys. różnych istnień w jelicie grubym człowieka. To prawdziwa „menażeria", bakterie, pasożyty, pierwotniaki, które nie zawsze są patogenne. Niektóre nie tylko nie szkodzą, ale pełnią funkcje pożyteczne, zapewniając odpowiednią fermentację lub stymulując odporność.
W ludzkich jelitach pasożytują robaki - owsiki, glisty ludzkie, tasiemce, włośnie i pierwotniaki, z których częstym jest wiciowiec giardia (lamblia) wywołujący lambliozę. Ten pełzak bywa niekiedy problemem, zwłaszcza u dzieci z obniżoną odpornością. Bytuje w jelicie lub drogach żółciowych, jest trudny do „wypędzenia" z organizmu.
W ogóle istnieje zależność między układem immunologicznym a chorobami pasożytniczymi i infekcjami. Osłabiona odporność uaktywnia pasożyty, co obserwujemy zarówno u chorych na AIDS, jak np. u ciężarnych kobiet, gdzie pierwotniak zwierzęcej toksoplazmozy przenika przez łożysko do płodu, powodując ciężkie uszkodzenia mózgu.
Z brudnych rąk
Owsiki
Owsiki to pasożyty najbardziej rozpowszechnione, najczęściej występujące u dzieci, rzadziej - u osób dorosłych. Są to robaki obłe, czyli obleńce, małe, koloru białego, długości około 10 milimetrów. Gnieżdżą się w jelicie grubym, przysysają się do jego ścian. Samice owsików nocą wychodzą na zewnętrz i w fałdach odbytu składają jaja.
Chory odczuwa wtedy przykre swędzenie. Drapiąc się, prowadzi do samozakażenia, gdyż przenosi do ust jaja, które znalazły się za paznokciami. Przedostanie się owsików do sromu i pochwy może wywołać u dziewczynek oraz kobiet zapalenie narządu rodnego. Dalszym i poważnym powikłanie może być stan zapalny otrzewnej. Przedostanie się owsików do wyrostka robaczkowego może skutkować jego zapaleniem.
Leczenie owsicy wymaga reżimu higienicznego w całym domu, codziennej zmiany bielizny osobistej i pościeli, utrzymywania bezwzględnej czystości w łazience i ubikacji. Owsiki dostają do naszego organizmu przenoszone na brudnych rękach, a także poprzez brudną pościel i przedmioty codziennego użytku oraz produkty spożywcze, na których są jajeczka pasożyta, jak również z kurzem, który je zawiera.
Glista ludzka
Do grupy obleńców należy też glista ludzka. Nazwa wskazuje, że człowiek jest jedynym żywicielem tego pasożyta. To duży robak, podobny do dżdżownicy, osiągający nawet 40 cm długości. Zawierające zarodek i wydalane z kałem jaja glisty muszą przez kilka tygodni rozwijać się poza ustrojem, w wodzie lub wilgotnej glebie, aby powstała larwa, która jest zdolna do zakażenia.
Do ludzkiego organizmu jajeczka z larwami trafiają najczęściej wskutek spożycia zanieczyszczonych pokarmów. W jelicie cienkim larwy wydostają się z jaja, przebijają ścianę jelita i wraz z krwią wędrują do oskrzeli i pęcherzyków płucnych i niekiedy wywołują zapalenie oskrzeli lub odoskrzelowe zapalenie płuc. Odkrztuszane do jamy ustnej zostają połknięte z plwociną i znowu dostają się do jelit, gdzie w ciągu 2-3 miesięcy od zakażenia osiągają dojrzałość. Po kilkunastu miesiącach następuje samowyleczenie, ale możliwe są też poważne powikłania, zwłaszcza gdy nastąpi ponowne zakażenie. W jelicie może przebywać kilkaset glist jednocześnie. Gdy zbiją się w kłąb, mogą spowodować niedrożność jelit lub przewodów żółciowych.
Obecność dużej liczby glist wywołuje anemię. Niektóre z zakażonych glistami osób reagują na to objawami typowo alergicznymi w postaci świądu skóry, pokrzywki i wyprysków, a nawet napadów duszności przypominających ataki astmy.
Obleniec
W dwunastnicy i jelicie cienkim bytuje obleniec, zwany tęgoryjcem dwunastnicy. Ma wielkość do 18 mm, wywołuje chorobę o nazwie ancylostomatoza. Haczykami i ząbkami tęgoryjec mocno wgryza się w jelitową śluzówkę. Jaja pasożytów rozwijają się w wilgotnej i ciepłej ziemi. Larwy do ludzkiego organizmu dostają się drogą pokarmową lub przez nieosłoniętą skórę.
Różne formy tasiemca
Popularną chorobą pasożytniczą jest tasiemczyca, wywołana przez tasiemce, robaki płaskie, czyli płazińce. Źródłem zarażenia jest spożycie niedogotowanego czy niedowędzonego mięsa lub ryby, a także owoców leśnych lub grzybów (tasiemiec lisi). Ciało tasiemca składa się z łańcucha spłaszczonych członów i głowy z przyssawką, albo z haczykami (tasiemiec uzbrojony), którymi przyczepia się do ściany jelita.
Dojrzałe człony tasiemca z zapłodnionymi jajami odrywają się i są wydalane z kałem. Rozwój jaja do wągra odbywa się w przewodzie pokarmowego żywiciela pośredniego.
Tasiemiec występuje wielu formach i postaciach. W naszych jelitach może bytować mały, do 60 mm, tasiemiec karłowaty, którego pośrednim żywicielem są myszy, szczury, ptaki. Większy jest tasiemiec eliptyczny (do 35 cm). Jego żywicielem pośrednim jest pchła ludzka lub psia, a żywicielami bezpośrednimi, obok człowieka - także psy i koty.
Tasiemiec nieuzbrojony osiąga długość do 10 m. Żywicielem pośrednim jest bydło rogate, zatem zjedzenie skażonej wołowiny może spowodować zakażenie. Tasiemiec uzbrojony ma do 4 m długości i dostaje się do naszego organizmu ze skażonym mięsem wieprzowym, ponieważ świnia jest żywicielem pośrednim. Spożycie zakażonego kawioru lub rybiego mięsa niesie ryzyko wprowadzenia do organizmu tasiemca o nazwie bruzdogłowiec szeroki. Jego długość dochodzi do 10 m, a żywiciele pośredni - oczlik i ryby - żyją w wodzie.
Mniej znaną formą tasiemca jest wągrzyca. Polega na tym, że wągry rozwijające się z jaj inwazyjnych tasiemca uzbrojonego, które przedostały się do ustroju drogą pokarmową, lokują się w różnych narządach. Szczególnie niebezpieczna jest wągrzyca mózgu, powodująca m.in. ataki padaczkowe, zaburzenia neurologiczne, a nawet ślepotę.
W powszechnym odczuciu zakażeniu tasiemcem przypisuje się spadek wagi ciała, ale i w tym przypadku, podobnie jak przy zarażeniu innymi pasożytami, przy łagodnym przebiegu objawy mogą być niedostrzegalne. Niekiedy manifestują się złym samopoczuciem, zmęczeniem, nudnościami, wzdęciami, nieregularnymi wypróżnieniami, kolkami brzusznymi, zwiększoną pobudliwością nerwową. Niedokrwistość pojawia się wówczas, gdy robaków jest dużo i spowodują owrzodzenie jelit.
Mięso z włośniami
Od czasu do czasu media, zwykle w aurze sensacji informują o wystąpieniu zachorowań na włośnicę.
- Sensacyjny ton, w jakim najczęściej pojawiają się doniesienia o włośnicy tłumaczyć raczej można nie tyle strachem przed samą chorobą, co o poczuciu zagrożenia, jakie niesie uświadomienie sobie niedoskonałości czy „nieszczelności" w działaniu służb weterynaryjnych i sanitarnych, których zadaniem jest niedopuszczenie do spożycia mięsa - wieprzowiny lub dziczyzny - zawierającej włośnie.
Sama włośnica nie powinna bowiem budzić lęku. Leczenie rokuje dobrze, zgonów z powodu tej choroby od dawna w Polsce nie notowano.
Włośnicy nie leczymy od podstaw, gdyż pacjenci docierają do nas najczęściej już w drugiej fazie choroby i podawanie środków robakobójczych nie miałoby już sensu. Odniosłyby skutek zastosowane zaraz po spożyciu zakażonego mięsa, ale nikt przecież nie wie, co ono zawierało.
Pierwsze objawy włośnicy to nierzadko dolegliwości dyspeptyczne, biegunki i wymioty, które dość szybko mijają. Zdarza się też, że w ogóle nie występują. Kiedy larwy włośnia krętego, nietypowego obleńca, dotrą z przewodu pokarmowego do mięśni otorbiają się i mogą już tam pozostać do końca naszego życia bez żadnych ubocznych skutków. Wędrówce larw towarzyszą bóle mięśni i wysoko gorączka i uczucie ogólnego rozbicia, przy czym - odwrotnie niż w infekcjach grypowych - wysoka temperatura ciała wyprzedza bóle mięśni.
Niebezpieczeństwo związane z włośnicą wynika z miejsca, w jakim larwy się ulokują i otorbią. Szczęśliwie, najczęściej osadzają się w mięśniach szkieletowych i nie stanowią żadnego zagrożenia. Jest ono natomiast poważne, gdy umiejscowią się w mięśniach ważnych dla życia, np. w sercu czy w mózgu, np. w nerwach okoruchowych, prowadząc do ich porażenia - wyjaśnia doktor Gorzelańczyk.
Powikłania włośnicy, która nie leczona prowadzi do spadku stężenia albumin, potasu i glukozy, a w konsekwencji do obrzęku nóg, osłabienia siły mięśni i zaburzeń rytmu serca, to zapalenie opon mózgowych i mózgu, zapalenie płuc, zator płuca, bóle gałki ocznej i zaburzenia widzenia, niewydolność układu krążenia.
Reakcja ludzkiego organizmu na wtargnięcie doń włośni ilustruje, jak radzi on sobie z niepożądanym „gościem". Odpowiada, reakcją odpowiedzialną za powstawanie alergii.
W chorobach pasożytniczych, także we włośnicy, podobnie jak w niektórych chorobach alergicznych, obraz krwi wykazuje nadmiar granulocytów kwasochłonnych, leukocytów eozynofili. Badanie i krwi i laboratoryjnie potwierdzona eozynofilia pozwala stwierdzić obecność pasożyta.
Chorym na włośnicę podaje się środki przeciwhistaminowe, zmniejszając w ten sposób naturalny odczyn towarzyszący ciału obcemu.