Na co zwracamy uwagę podczas zakupu samochodu? Nie bez znaczenia jest jego wygląd, rozmiary, czy nawet kolor. Ale kluczowe oczywiście są kwestie finansowe i eksploatacyjne.
Każdy kierowca chce, aby jego auto było oszczędne i tanie w użytkowaniu, a przy tym możliwie najlepiej „trzymało” wartość. Czy pojazdy elektryczne spełniają te wymagania? Aby się o tym przekonać, zestawmy ich TCO, czyli całkowite koszty posiadania z kwotami, które kierowcy muszą wydać podczas zakupu i eksploatacji aut o napędzie benzynowym czy wysokoprężnym.
Kwestię opłacalności zakupu samochodu najczęściej definiuje się poprzez TCO, czyli wszystkie wydatki, które kierowca musi ponieść w związku z zakupem i eksploatacją pojazdu. Do wartości tych zalicza się więc również koszty zakupu paliwa czy serwisowania, a także rejestracji i ubezpieczenia. Dane te dla modeli z napędami konwencjonalnymi oraz elektrycznymi postanowili przeanalizować naukowcy z Vrije Universiteit Brussel. Przygotowali oni wyliczenia wszystkich wydatków, które czekają kierowcę, a następnie podzielili te wartości przez liczbę kilometrów, które pojazd pokona w trakcie eksploatacji, uzyskując tym samym całkowity koszt przejechania 1 km.
Ile zatem kosztuje użytkowanie auta? W przypadku samochodu średniej wielkości o napędzie benzynowym pokonanie kilometra to wydatek rzędu od 27 do 33 eurocentów (od 1,16 do 1,41 zł). Diesel uszczupli portfel kierowcy o kwotę oscylującą między 28 a 31 eurocentami (od 1,20 do 1,33 zł). W przypadku elektryków wartość jest najwyższa i waha się między 39 a 42 eurocentami (od 1,68 do 1,81 zł).
Skąd takie rozbieżności? Koszty zakupu „paliwa” w przypadku aut elektrycznych są zdecydowanie najniższe, jednak w ich przypadku znacząca okazała się kwestia deprecjacji – elektryki w bardziej znaczącym stopniu tracą na wartości, aniżeli ich benzynowe czy wysokoprężne odpowiedniki.
Tu jednak warto zwrócić uwagę na pewną istotną kwestię. Już teraz wiele ośrodków analitycznych w Europie podkreśla, że ceny samochodów o napędzie niekonwencjonalnym wkrótce będą wyższe – przewidywany jest nawet 20% wzrost już w przyszłym roku! W przypadku dobrze wyposażonego hatchbacka segmentu C może być zatem mowa o zakupie droższym nawet o 20 tysięcy złotych. A to będzie miało zdecydowany wpływ na zmniejszenie różnic TCO w przypadku aut spalinowych i elektryków. Z czego mają wynikać owe wzrosty cen? Przede wszystkim z zaostrzających się norm emisji spalin oraz konieczności wprowadzenia kosztownych modyfikacji inżynieryjnych, które pozwolą współczesnym silnikom na sprostanie tym wymaganiom. Dopuszczalne dziś 130 gramów CO2 na kilometr emitowane przez pojazd, będzie zmniejszone do 90 gramów w 2020 roku. Produkcja pojazdów niespełniających tych wyśrubowanych norm, będzie wiązała się z ryzykiem nałożenia na koncerny wielomilionowych kar.
Paliwo za grosze – najmocniejszy punkt TCO w przypadku elektryków
Wyższy koszt pokonania jednego kilometra samochodem elektrycznym spowodowany był utratą wartości auta (55%). W przypadku diesli wskaźnik ten wyniósł 51%, a pojazdów z silnikiem benzynowym - 43%. Z drugiej strony, najbardziej „odczuwalny” dla kierowcy aspekt związany z finansowym utrzymaniem samochodu, czyli koszty paliwa wynoszą w przypadku elektryków zaledwie… 8% całkowitych kosztów ich użytkowania! Dla porównania zakup oleju napędowego stanowi 25% wszystkich kosztów eksploatacji diesla, a w przypadku benzyny wartość ta wynosi aż do 38%.
Co może wpłynąć pozytywnie na poprawę TCO elektryków? Jednym z lepszych narzędzi bez wątpienia mogą stać się dopłaty do zakupu pojazdów. Pokrycie części ceny zakupu sprawi, że utrata wartości elektryków będzie mniej znacząca. Na ile? Wszystko zależy od kwot. Zakładając, że Polska uruchomi Fundusz Niskoemisyjnego Transportu i będzie w stanie "dołożyć" do zakupu elektryka obiecywaną sumę na poziomie nawet 36 tysięcy złotych, w przypadku Nissana Leafa oznacza to redukcję ceny początkowej o 20%(!). W tym samym czasie poziom utraty wartości zmniejszy się niemal o połowę. A to scenariusz o tyle korzystny, że za jego sprawą elektryki straciłyby największą wadę z punktu widzenia TCO - deprecjację, zachowując nadal swoją największą zaletę - niski koszt zakupu paliwa
Dopłaty to jedno. TCO elektryków obniży też… czas!
Rządowe dopłaty nie wyczerpują jednak tematu. Należy bowiem zdać sobie sprawę z działania jeszcze kilku innych czynników. Auta elektryczne są w Polsce wciąż rodzajem nowości, a to oznacza, że po prostu nie „zdążyły” jeszcze stanieć. Ich cena jednak na pewno będzie się stopniowo zmniejszać - obniżają się bowiem sukcesywnie koszty produkcji ich komponentów, a to oczywiście przełoży się na finalną cenę modelu. Tylko między 2010 a 2018 rokiem ceny baterii litowo-jonowych spadły o 85% (!), a to one stanowią znaczną część ogólnej ceny pojazdu. I co ważne, eksperci podkreślają, że ta tendencja spadkowa będzie się utrzymywać.
Należy też pamiętać, że wraz z zaostrzaniem norm emisji, coraz więcej miast będzie się decydowało na wprowadzenie opłat za poruszanie się spalinówkami po wyznaczonym obszarze. W Polsce właściciele aut elektrycznych już teraz mogą bezpłatnie parkować w centrach miast czy, jeżeli zezwalają na to władze lokalne, korzystać z bus pasów. A to oznacza oczywiście spore oszczędności zarówno czasu, jak i pieniędzy dla ich kierowców. Na tym jednak nie koniec. Władze Londynu wprowadziły specjalną strefę Ultra Low Emission Zone (z ang. Strefa Ultraniskiej Emisji), za wjazd do której nawet trzyletnie diesle będą musiały zapłacić minimum 12,5 funta za dzień (ponad 60 zł!). Co więcej, strefa obejmuje obecnie swoim zasięgiem dwie dzielnice, ale w perspektywie 3 lat ma być poszerzona o kolejne obszary. Niewykluczone, że podobne rozwiązania zostaną zastosowane również w innych miastach europejskich.
I jeszcze jedna ważna uwaga w kontekście badań naukowców z Vrije Universiteit Brussel. Ich analiza jest cenna, gdyż uwzględnili szerokie spektrum kwestii związanych z posiadaniem różnego typu pojazdów. Z drugiej jednak strony dokonali oni przeliczenia jedynie w krótkiej perspektywie eksploatacyjnej i uwzględniając bieżącą sytuację rynkową. Zmienia się ona bardzo dynamicznie, warto więc już teraz zapoznać się z ofertą dostępnych na rynku aut elektrycznych.
Artykuł zewnętrzny