Czytelnictwo w Polsce jest w nienajlepszym stanie. W zeszłym roku aż 52% przebadanych przez Bibliotekę Narodową Polaków nie przeczytało ani jednej książki. Co gorsza, po książki regularnie sięga jedynie 32% mężczyzn (przy blisko 50% u kobiet). Organizacje chcące zbawiać świat utworzyły szereg akcji mających zwiększyć czytelnictwo wśród Polaków. Jedna z nich wydaje się być adresowana zwłaszcza do Panów.
Jej nazwa brzmi "Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka". Poziom erotyzmu jest tu celowo podniesiony, bo jak powszechnie wiadomo, do faceta, przyziemnej istoty, można dotrzeć albo przez majtki, albo przez żołądek. Jednakże na to jak połączyć żarcie i czytanie nikt jeszcze nie wpadł.
Zamysł tej konkretnej akcji jest oczywiście niemądry, bo wiadomo, że czytanie książek daje więcej frajdy niż figlowanie z drugim człowiekiem. Szczególnie z takim, który stawia tego rodzaju górnolotne warunki przed podzieleniem się swoim ciałem. Generalnie jednak, mało komu po dobrej książce nie będzie się chciało ocierać ciałem z inną osobą. Walory czytania to dłuższa przyjemność i nieprzewidywalne zakończenie.
Hasło przewodnie jest oczywiście chwytliwe i zabawne, ale kim trzeba być, żeby dopuścić się stawiania znaku równości pomiędzy klasyczną rozrywką intelektualną, a zwyczajnym seksem. Miejmy jakieś standardy i nie zrównujmy brutalnie czynności szlachetnych z obiektywnie obrzydliwym i karykaturalnym (acz przyjemnym) aktem miłości. Nie obrażając nikogo, ta akcja jest w gruncie rzeczy bardzo kobieca. Typowy drobny szantaż. Jeśli nie zrobisz A, to nie będzie B. Przy czym B to zazwyczaj jakaś czynność seksualna, albo obiad - ale o tym podejściu pisałem już akapit temu.
Nieznane są mi wyniki skuteczności tej, czy innych akcji promocji czytelnictwa w Polsce. Wydaje mi się, że niewiele jesteśmy tutaj w stanie zaradzić. To nie jest przecież tak, że książki to rozrywka dla elit. Pojawiają się pozycje dla różnych odbiorców. Są i takie, gdzie jest więcej obrazków niż tekstu. Istnieją też książki napisane na podstawie filmów, czy gier komputerowych. Nawet raperzy czy inni celebryci popisują się swoim kunsztem literackim, detronizując dotychczasowych królów słowa pisanego.
Trzeba zatem zmienić podejście. Może na bardziej ambicjonalne, gdyż wielu facetów myśli na zasadzie podejmowania wyzwania. Na przykład ja w roku 2015 (mamy koniec lipca) przeczytałem już 14 książek, przy czym tylko jedna miała rozmach porównywalny do "Kamizelki" Bolesława Prusa. Większość była standardowej długości, kilkuset stron.
I co? Chcecie być gorsi ode mnie? Pewnie, że nie! Zacznijcie zatem czytać książki.
Karol Sywec
A na koniec słowo od redakcji
1. Czytajcie książki.
2. Seks jest fajny.
3. Ciężko jest łączyć w tym samym czasie punkty 1 i 2. Ale może ktoś da radę wyciągając z jednego i drugiego wszystko co najlepsze.