Intymność

Harmonia seksu – szkoła tantryczna

Harmonia seksu – szkoła tantryczna

Chyba najbardziej harmonijne rozwiązanie dotyczące życia płciowego człowieka można znaleźć w kulturze krajów Wschodu, gdzie problemy seksualne nie były tłumione fanatyzmem religijnym. Pod wpływem poglądów niektórych wschodnich szkół tantrycznych, akt płciowy rozpatrywany był przez ich zwolenników jako pewien rytuał religijny.

 

Podłoże filozoficzne takiego podejścia opiera się na micie o tym, że wszystko, co dzieje się we Wszechświecie, zasilane jest energią i jest skutkiem współdziałania płciowego na poziomie boskim, stąd i odpowiedni poważny, filozoficznie pojmowany stosunek do kwestii życia płciowego na poziomie ziemskim.

Zgodnie z tą tradycją rytuał seksualny nie powinien odbywać się nocą, kiedy wskutek zmęczenia i innych przyczyn nie ma już możliwości dla maksymalnego rozwoju subtelnych emocji pozytywnych. Pomieszczenie, gdzie on się odbywa, powinno być czyste, jasne, napełnione wonnościami palących się trociczek.

Partnerzy początkowo przeprowadzają wspólne medytacje, śpiewają mantry (nastrojenie się na uroczystość, uduchowienie tego, co się dzieje). Następnie obnażywszy się przystępują do wspólnej uczty (zwróćmy uwagę na ten element: dzięki temu niweluje się między innymi nadmierne podniecenie, eliminuje się przejawianie prymitywnych namiętności).

Koniecznym elementem uczty jest karmienie siebie nawzajem (i ten symboliczny akt jest bardzo ważny: uczestnicy nastrajają się na troskę o drugiego, a nie o siebie).

Następnie partnerzy siadają naprzeciwko siebie i specjalnie nastrajają się na emocje czułości. Dopiero potem następuje zbliżenie, lecz współdziałanie płciowe odbywa się w wariancie statycznym i może trwać godzinami z dołączeniem wspólnych medytacji itd. Ważnym zadaniem takiego kontaktu jest również wzajemna stabilizacja w sferze subtelnych stanów emocjonalnych oraz uzyskanie pełnej obopólnej harmonii. Takie współdziałanie nie osłabia uczestników, a przeciwnie znacznie podnosi ich potencjał bioenergetyczny, dzięki wytwarzaniu znacznego nadmiaru udany, którą za pomocą siły woli można aktywnie pokierować na wykonanie określonej pracy. Nadmiar udany ulega później sublimowaniu.

Jak widać, celem takiego obcowania płciowego nie jest osiągnięcie orgazmu. W razie potrzeby może on oczywiście mieć miejsce na końcu rytuału.

Nieprawdaż, że to wszystko jest bardzo niepodobne do formy stosunków płciowych przyjętej w naszym otoczeniu?

Nawiasem mówiąc, według danych amerykańskich dotyczących czasu, w jakim żyjemy, w USA średni czas trwania aktu płciowego wynosi mniej niż 2 minuty. Co można odczuć w tym czasie? Czy można tu mówić o jakiejkolwiek subtelności przeżyć? Cóż dobrego można za ten czas przekazać ukochanemu? Czyż nie zmęczenie, nie wzajemną obcość niosą te chorobliwe wybuchy prymitywnych namiętności?

Mniej więcej takie same cyfry mogłyby być otrzymane prawdopodobnie również dla wszystkich innych rozwiniętych pod względem technicznym krajów, gdzie brak jest kultury życia płciowego. Czyżby właśnie nie dla tego tak trudno jest znaleźć człowieka zadowolonego ze swojego życia płciowego? Czyż nie z tego powodu rodzi się pogardliwe potępienie go przez tych, którzy poznali tylko prymitywną, zwierzęcą jego stronę?

W człowieku zakodowana jest pewna wrodzona forma aktu płciowego podobna do formy tego samego typu zachowań u innych przedstawicieli gromady ssaków. Polega ona na wysokiej dynamice intensywnego mechanicznego pobudzenia genitalnych stref erogennych w celu szybszego osiągnięcia orgazmu. Przy tym każdy z partnerów myśli tylko o sobie. Właśnie takie są pierwsze doświadczenia płciowe większości ludzi.

Cóż, mimo, że wydaje się to być całkiem logiczne, to jednak musimy brać pod uwagę rzeczywistość w jakiej przyszło nam żyć. Chociaż z drugiej strony to musi być całkiem przyjemne... chyba :)

Może jednak warto trochę zwolnić i popracować nad sobą? Tak trochę - dla większej przyjemności.