Kobiety i mężczyźni wnoszą do wykonywanej przez siebie pracy odmienne, często uzupełniające się, umiejętności. Byłoby dobrze wykorzystać z pożytkiem te połączone talenty. Ale czy jest to możliwe?
Kobiety to najlepsi kadrowcy; wydaje się jednak, że zbyt często muszą zakładać własne firmy, by otrzymać tę pracę. Z natury są także lepszymi organizatorami w każdej pracy wymagającej uwagi dla szczegółu i dobrej pamięci (nawiasem mówiąc, podstawowe umiejętności w organizacji domu). Ale praca taka to najczęściej posada osobistej asystentki szefa-mężczyzny - oczyszczanie dla niego terenu, tak by mógł nie zatrzymywany przez niepotrzebne szczegóły kroczyć wolną drogą do wielkich, strategicznych decyzji.
Jest jeszcze jeden obszar w pracy zawodowej - podejmowanie decyzji - w którym, jak się wydaje, mózg kobiety stawia ją na niekorzystnej pozycji. A męska społeczność zawodowa marnuje w tym przypadku potencjalnie istotny atut.
Mężczyźni i kobiety mają odmienny stosunek do podejmowania decyzji.
Dla kobiety jest to zadanie bardziej skomplikowane, ponieważ wchłania ona więcej informacji i bierze pod uwagę więcej czynników niż mężczyzna. Siłą kobiety i jej słabością jest jej zdolność do dostrzegania, na przykład, ludzkiego wymiaru decyzji dotyczącej interesów. Jej umysł, wrażliwszy na ludzkie i moralne aspekty, mający większą łatwość łączenia tych czynników, które muszą być wzięte pod uwagę, sprawia, że podjęcie decyzji jest dla niej czymś znacznie bardziej skomplikowanym niż dla mężczyzny, który odwołuje się częściej do metod opartych na obliczeniach, regułach i dedukcji.
W życiu zawodowym mężczyźni często fałszywie - jako brak zdecydowania - interpretują proces, w efekcie którego kobiety dochodzą do swoich wniosków albo żądają zmiany pytania. I czasem oceniają decyzje kobiet jako podjęte pod wpływem irracjonalnych emocji. Męskiemu umysłowi trudno pojąć, że w rezultacie pochłaniania większej liczby danych - tak faktograficznych, jak i emocjonalnych - proces podejmowania decyzji przez kobiety staje się dłuższy, bardziej skomplikowany i wyważony. Dla mężczyzn podejmowanie decyzji to w gruncie rzeczy dość prosta sprawa, ponieważ obce są im liczne ludzkie i osobiste aspekty wyboru. A łatwiej jest uporządkować mniejszą liczbę elementów niż większą.
Różnica w podejściu do problemu czy do decyzji stanowi część ogólnej różnicy między procesami myślowymi obu płci. Mężczyźni są częściej bardziej analityczni, wydobywają to, co najistotniejsze, spośród przypadkowych szczegółów. Kobiety odbierają pełniejszy obraz. „Kobiety zainteresowane są kontekstem sytuacyjnym; mężczyźni zawsze próbują go ignorować na rzecz tego, co mogą z niego wyabstrahować."
Liczne prace dowodzą istnienia „wyraźnych różnic między płciami pod względem stylu postrzegania". Mężczyźni koncentrują się w bardziej zamierzony sposób na węższym zakresie spraw. Są zdolni do ignorowania tego, co rozprasza, ponieważ mając wszystkie zmysły skierowane na wykonywaną pracę, głusi są i ślepi na dystrakcje. Jeden z badaczy doszedł do wniosku, że mężczyźni całe życie wykazują predyspozycje do problemów, które można zanalizować i poszufladkować, natomiast kobiety są raczej gotowe „wchłonąć" problem w całym jego skomplikowaniu niż „zaatakować" go w zasadniczych punktach.
Wszystko to prowadzić może do przewagi mężczyzn w dostarczaniu „rozwiązania" problemu. Ale kobiety mogą go w rzeczywistości lepiej rozumieć.
Kobiety, ze względu na to, jak „okablowany" jest ich mózg, wnoszą do bilansu dodatkowy element wrażliwości emocjonalnej. Powinno to być dla końcowej decyzji korzystne - w końcu ostateczny osąd prawa powinien być łagodzony przez uczucie miłosierdzia. Ale - zgodnie z męskimi pojęciami - udział emocji jest wciąż uważany za oznakę słabości. W rzeczywistości mężczyźni są w niekorzystnej sytuacji jako gorzej wyposażeni do zgłębiania swoich uczuć, przyznawania się do nich i wyrażania ich. I podczas gdy uważają, że kobiety zbyt chętnie wyrażają swoje uczucia, kobiety odczuwają frustrację widząc, jak ich koledzy wydają się względnie niewrażliwi na autentyczne emocje albo, w najlepszym razie, jak tłumią ich ekspresję.
Ta przepaść emocjonalna między płciami powoduje w pracy jeszcze inne problemy. Mężczyźni nie mogą, na przykład, zrozumieć, dlaczego koleżanka jest zdenerwowana; stoicyzm jest zasadą w męskim życiu zawodowym, w którym okazanie jakichkolwiek uczuć podważa ideał profesjonalnego dystansu. Mężczyźni popełniają poważny błąd zakładając, że kiedy kobieta płacze, jest ona w tym samym stanie emocjonalnym, jaki doprowadziłby do łez mężczyznę. W rzeczywistości kobieta jest bardziej skłonna do płaczu niż mężczyzna, który nie „podda się" swoim emocjom, dopóki nie zostanie do tego zmuszony przez wyjątkowe okoliczności. Więc kiedy kobieta wybucha płaczem z drobnego powodu, mężczyzna zakłada, że błędnie uznała ona sprawę za poważną - albo jej ocena jest nierozsądna, albo „straciła poczucie proporcji". Ale kobieta będzie się czuła bardziej niż mężczyzna dotknięta krytyką swojej osoby, ponieważ granica między życiem zawodowym a prywatnym jest dla niej mniej wyraźna niż dla mężczyzn. I odwrotnie, kobieta ceni komplement zawodowy dla niego samego, podczas gdy dla mężczyzny pochwała ma wartość tylko wtedy, jeśli da się przełożyć na awans lub podwyżkę.
Cecha ta szkodzi kobietom na dwa sposoby: po pierwsze dlatego, że ich potrzeba aprobaty nieczęsto jest w miejscu pracy zaspokajana, a po drugie dlatego, że pochwała, choć rzadka, jest tańsza niż równa płaca.
Szukanie winnego to podstawowa waluta w świecie kariery zawodowej.
Dla mężczyzn praca jest w znacznym stopniu grą - bardzo poważną grą, ale w końcu dla mężczyzn gry to poważna sprawa. Mężczyźni są w swoim żywiole, kiedy chodzi o taktyczne manewry biurowej polityki, o zakręty i szczeble drogi na zawodowy szczyt. Od swoich najwcześniejszych lat lubowali się w zabawie, która jest, według jednego z amerykańskich socjologów, „bardziej skomplikowana niż zabawa dziewczynek". Francuski psycholog Jean Piaget napisał, że nie znalazł ani jednej gry dziewczęcej, która miałaby tak skomplikowaną organizację reguł, jak chłopięca gra w kulki przypominająca zminiaturyzowaną grę w kręgle.
Mężczyźni wchodzą w środowisko zawodowe akceptując świat reguł arbitralnych, a także mając za sobą doświadczenie pracy z ludźmi, których mogą nie lubić, ale którzy są im użyteczni. Kobiety, które jako dziewczynki wybierały przyjaciół ze znacznie większą uwagą i zaangażowaniem, próbują lubić ludzi, z którymi pracują, rozumiejąc ich potrzeby, przełamując bariery wynikające ze stanowiska.
Kobiety tworzą grupy. Mężczyźni tworzą zespoły.
Pewna młoda kobieta przebijająca się w męskim świecie zawodowym mówi: „Sądzę, że sporty drużynowe uczą, że jest wielu nawiedzonych typków mających władzę, których trzeba słuchać i trzeba znaleźć jakiś sposób realizacji własnych celów w obrębie ich działań. Jesteś jednostką, ale musisz pracować z grupą."
Paradoksalnie, związki międzyludzkie - w których kobiety wykazują niewątpliwą wyższość nad mężczyznami - łatwiej mężczyznom formować w pracy. Być może dlatego, że nie są to autentyczne więzi emocjonalne, ale związki funkcjonalne. Poklepywanie po plecach i żarty w męskim życiu zawodowym niewiele mają wspólnego z głęboką osobistą sympatią.
Także sposób bycia kobiet i mężczyzn w pracy może być odmienny. Mężczyźni smarują codzienny młyn żartami, docinkami i słownymi starciami, ponieważ traktują go jak grę. Męskie poczucie humoru zawiera często elementy wyzwania i agresji, które kobiety odbierają jako raniące albo po prostu nie uważają ich za śmieszne.
A to prowadzi do: „Wiesz, jaki jest z nią problem? Nie ma poczucia humoru."
Kobiety i mężczyźni nie śmieją się z tych samych rzeczy i inne rzeczy ich denerwują. Badania nad niepokojem i depresją pokazują, że „lęk i neurotyzm są u kobiet uzależnione od innych czynników niż u mężczyzn, znaczą więc dla nich co innego" . Generalnie stwierdza się, że kobiety przejawiają więcej lęku niż mężczyźni. Mężczyźni zbliżają się do kobiecego poziomu lęku jedynie w tych sytuacjach, gdy próbie poddane są ich osiągnięcia: w czasie ważnego egzaminu, gdy rozpoczynają nową pracę czy też gdy zdają ustne sprawozdanie.
Pod istotnymi względami kobiety i mężczyźni nie grają w pracy w tę samą grę. Mają odmienny stosunek do reguł, zespołów i celu, co powoduje, że - przynajmniej w odniesieniu do pracy - nie pozostaje między nimi wiele wspólnego.
Tragedia różnic między kobietą a mężczyzną w pracy polega na tym, że się im zaprzecza, tłumi je albo wykorzystuje negatywnie. Pozytywne ich wykorzystywanie mogłoby dać zadziwiające rezultaty. Zawieranie transakcji, na przykład, jest zazwyczaj domeną mężczyzn - i to oni mają prawo do rywalizacyjnej agresji. Ale gdyby w zespole negocjacyjnym były kobiety, wniosłyby one do tego zadania zupełnie nową intuicję. Ze swym emocjonalnym, prześwietlającym spojrzeniem, kobieta często odbiera różne dyskretne sygnały z zachowania i tonu głosu przeciwnika.
Wydaje się, na co już wcześniej zwracaliśmy uwagę, że kobiety mogą wnieść wielki wkład do takich zakresów działań w przemyśle, jak negocjacje ze związkami zawodowymi i zarządzanie kadrami. Mężczyźni mogliby sobie fukać i prychać, złościć się i grozić, natomiast kobiety mogłyby doprowadzić do podjęcia decyzji, a może nawet do rozwiązania problemów.
W pracy badającej firmy prowadzone przez kobiety stwierdzono niezmiennie dobre stosunki między pracodawcami i pracownikami, charakteryzujące się brakiem drobiazgowych przepisów i zasad, a także układów hierarchicznych - a więc tego właśnie, co tak wiele znaczy dla mężczyzn. Kobiety szefowe wniosły do swojej funkcji intuicyjny wgląd pozwalający im wspomagać pracowników w ich problemach osobistych - intuicja jest po prostu rezultatem dominacji u kobiety zainteresowania innymi istotami ludzkimi - i wykształciły „maternalistyczny" styl zarządzania, który wydaje się odnosić taki sukces, jaki odnosił dziś już należący do przeszłości, choć niekoniecznie przynoszący szkody, styl paternalistyczny minionych dni.
Co ciekawe, badania nad kobietami, które założyły własne firmy, wykazały, że mają one mało czasu na konwencjonalny feminizm.
Kobiety sukcesu skarżą się powszechnie, że feminizm ustanawia męskie cele i męskie metody jako ideał dla kobiet; że zaprzecza istnieniu różnic płciowych, zaprzecza samej istocie, a więc i najgłębszej wartości kobiecości. Niektóre z nich odczuwają różnicę między męską i kobiecą postawą wobec sukcesu jako tak ogromną, że odbiera ona kobietom chęć do rywalizacji - nie w obawie przed niepowodzeniem, ale dlatego, że boją się sukcesu, który świadczyłby przeciw ich kobiecości.
Bez wątpienia zarządzanie skorzystałoby na stosowaniu tak męskiej, jak i kobiecej kombinacji motywacji kija i marchewki.
Kobiety interesu w najmniejszym stopniu nie usprawiedliwiają się z faktu, że kierują swoimi przedsiębiorstwami, czy też krajem, na zasadach ekonomiki gospodarstwa domowego. Wiele jest dumnych z tego, że kieruje firmą w ten sam sposób, w jaki prowadzą dom - „żadnego marnotrawstwa i żadnej ekstrawagancji".
Większość kobiet zawsze wiedziała, że nie są takie jak mężczyźni, że widzą świat przez pryzmat innych wartości, innych zasad, innych priorytetów. Umysły mężczyzn już w okresie prenatalnym przyjmują system widzenia świata poprzez zasady, kodeksy, struktury i rzeczy. To mężczyźni czują pęd do odkrycia sekretnego mechanizmu Stworzenia, praw fizyki, ruchu, ciążenia, albo też do tworzenia reguł, procedur i konstytucji, by je narzucić niesfornej ludzkiej społeczności.
Kobiety, choć są wyraźnie płcią skrupulatniej przestrzegającą prawa, są bardziej zainteresowane tym, co osobiste, co indywidualne. Uznają one społeczny sens praw, które przynoszą korzyść istocie ludzkiej - ale gdy dochodzi do konfliktu między interesami prawa i jednostki, kobiety będą bronić sprawy jednostki. Kobiety w większym niż mężczyźni stopniu uważają broń atomową za zło zagrażające życiu. Natomiast mężczyźni częściej niż kobiety usprawiedliwiają doktrynę wzajemnego odstraszania i nastają na dotrzymywanie umów, dotyczących rozmieszczenia rakiet nuklearnych.
W przeszłości kobiety nie mogły zmienić męskich wartości rządzących światem; te z nich, które mogły osiągnąć taką pozycję w hierarchii władzy, by mieć na to wpływ, były tymi właśnie wartościami przesiąknięte, czerpały z nich motywację. Dzisiaj coraz więcej kobiet odnosi sukces, najczęściej w przedsiębiorstwach, które same stworzyły, a w których mogą same stanowić lub zmieniać reguły. Jednocześnie inteligentne przedsiębiorstwa zaczynają doceniać łagodniejsze metody zarządzania: przekonują się, że biznesmen, który zaniedbuje żonę i zdrowie dla firmy, niekoniecznie jest tym koniem, na którego należy stawiać. Kobiece cnoty wydają się korzystne w interesach.
Ale na razie zdali sobie z tego sprawę jedynie najinteligentniejsi biznesmeni.