Intymność

Krocze jako strefa tabu

Krocze jako strefa tabu

Krocze jest główną strefą tabu i to nie tylko dlatego, że mieszczą się w niej zewnętrzne narządy płciowe. Ten mały obszar ciała jest siedliskiem wszystkich innych najważniejszych tabu: tu dokonuje się oddawanie moczu, oddawanie stolca, kopulacja, lizactwo (fellatio), wytrysk nasienia, masturbacja i menstruacja.

 

Nic więc dziwnego, że był to zawsze najstaranniej zakryty obszar ciała ludzkiego. Wzrokowe zaproszenie do intymności w formie bezpośredniej demonstracji tego obszaru byłoby zbyt silnym sygnałem seksualnym, by mógł służyć jako instrument wstępny, zanim jeszcze dana relacja przejdzie przez wcześniejsze etapy kontaktu cielesnego. Jak na ironię, kiedy dana relacja osiągnie bardziej zaawansowane stadium intymności płciowej, pokazy wzrokowe są już spóźnione, toteż pierwsze doświadczenia życia płciowego są na ogół dotykowe. Bezpośrednie przyglądanie się genitaliom płci przeciwnej odgrywa współcześnie stosunkowo niewielką rolę w ludzkich zalotach. Niemniej zainteresowanie tym obszarem ciała jest znaczne i jeśli nawet nie wchodzi w grę bezpośrednie eksponowanie genitaliów, zawsze istnieją jakieś inne możliwości.

Pierwszą z nich jest używanie stroju podkreślającego charakter organów, które się pod nim kryją.

Dla kobiet jest to noszenie spodni, szortów lub kostiumów kąpielowych o numer mniejszych, niż kazałaby wygoda, tak obcisłych, że wciskając się w szczelinę narządu rodnego uważnemu męskiemu oku ukazują jej kształt. Jest to wynalazek współczesności, ale jego męski odpowiednik ma długą historię. Przez prawie dwieście lat (mniej więcej w latach 1408 do 1575) wielu mężczyzn w Europie ukazywało swoje genitalia w całej krasie, aczkolwiek nie bezpośrednio, lecz za pomocą woreczka na genitalia, czyli saczka. Rozpoczął on swój żywot w postaci skromnej zasłonki tworzącej mały mieszek w kroku niezwykle obcisłych spodni albo trykotów, które nosili ówcześni mężczyźni. Owe trykoty były tak obcisłe, że nie pozostawiały żadnych wątpliwości co do kształtu narządów, które okrywały. Z upływem lat ten szczegół garderoby o charakterze skromnego woreczka na mosznę przeobraził się w wyzywający worek na fallusa, jakby w stanie permanentnego wzwodu. Aby to jeszcze uwypuklić, saczek bywał często w innym kolorze niż całość spodni lub nawet ozdobiony złotem i klejnotami. W końcu rozrósł się do tego stopnia, że stał się przedmiotem dowcipów, toteż Rabelais, opisując saczek jednego ze swoich bohaterów, napisał: „Na saczek u pludrów zużyto siedemnaście i ćwierć łokci tejże materii, i dano mu formę jakoby kabłąka, umocowanego bardzo uciesznie dwiema pięknymi haftkami ze złota, które zaczepiały się o dwa haczyki z emalii, w każdy zaś wprawiony był ogromny szmaragd wielkości pomarańczy. (...) Rozporek w saczku był na półtora łokcia długi".

W dzisiejszych czasach niemodne jest już tak przesadne demonstrowanie członka, ale pewne echa tego stylu wciąż można jeszcze zauważyć.

W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych minionego wieku młodzież męska znów zaczęła nosić zbyt obcisłe „trykoty". Podobnie jak współczesna kobieta młodzieniec wciska się w niezwykle obcisłe dżinsy i spodenki kąpielowe, które zmuszają go do przemieszczenia spoczywającego w nich członka. W odróżnieniu od starszych mężczyzn, u których znajdującą się między nogami przepaść międzypokoleniową wypełnia członek luźno zwisający pod zbyt obszernymi spodniami, współczesny młodzieniec często paraduje z członkiem zwróconym ku górze. Stale utrzymywany w pozycji pionowej przez przyjemnie otulający go materiał, zainteresowanej nim kobiecie ukazuje się jako łagodna, ale wyraźnie widoczna wypukłość. Tak więc ubiór młodego mężczyzny znów pozwala mu zademonstrować pseudoerekcję, i, co może dziwić, podobnie jak wcześniejszy saczek, nie spotyka się to jakoś z nadmierną krytyką środowisk purytańskich. Ciekawe, czy sam saczek powróci jeszcze kiedyś do łask i jak dalece rozwinie się ten prąd w modzie, zanim popadnie w niełaskę jako zbyt nachalny przejaw seksualizmu.

Eksponowanie narządów płciowych za pomocą stroju ma dziś charakter wyraźnie egzotyczny i nie znajduje powszechnego zastosowania.

Funkcję taką pełnią damskie kostiumy kąpielowe i majteczki w okolicach łonowych przyozdobione futrem albo też sznurowane w przedzie. Inną formą pośredniego eksponowania genitaliów, która nie budząc żadnych zastrzeżeń, przetrwała przez wieki, jest szkocki sporran, czyli symboliczny mieszek na genitalia noszony w okolicach moszny, często pokrywany futrem symbolizującym owłosienie łonowe.

Mniej bezpośrednim sposobem przekazywania wzrokowych sygnałów płci jest posługiwanie się innymi częściami ciała jako „echem genitaliów", czyli ich imitacją.

Pozwala to przekazywać podstawowe komunikaty seksualne przy całkowicie zakrytych genitaliach właściwych. Można tego dokonywać na kilka sposobów. By je lepiej zrozumieć, musimy przyjrzeć się anatomii żeńskich organów płciowych. Ze względu na ich symboliczne znaczenie można wyróżnić otwór - pochwę - i parzyste fałdy skóry, czyli mniejsze i większe wargi sromowe. Gdy są one zakryte, wtedy każdy inny fragment ciała czy jakikolwiek szczegół, który w jakiś sposób je przypomina, może służyć jako „echo genitaliów" i może być wykorzystany do sygnalizowania.

Substytutami otworu mogą więc być pępek, usta, nozdrza i uszy. Wszystkie te miejsca na ciele mają w sobie coś z tabu. Nie wypada publicznie dłubać w nosie czy w uchu w przeciwieństwie do takich czynności jak ocieranie czoła czy przecieranie oczu, które wykonywane na widoku publicznym - nie rażą. Często też zakrywamy usta, jeśli nie welonem to w każdym razie podczas ziewania, sapania czy śmiechu. Pępek stanowi jeszcze wyraźniejsze tabu - ostatnio często się zdarza, że usuwa się go skrzętnie z fotografii, chroniąc nasze oczy przed jego wymownym kształtem. Jednak spośród czterech wymienionych otworów chyba tylko usta i pępek są uważane za substytuty otworu genitalnego.