Moto Sfera

ikarus

Kultowy Ikarus

Pamiętacie tę wspaniałą maszynę? Jeszcze kilka lat temu śmiało można było powiedzieć, że jest to najpopularniejszy w Polsce (i nie tylko) autobus. Obecnie został on wycofany, powiedzieć by można nawet, że oddelegowano go na emeryturę, w większości miejsc, gdzie do niedawna jeszcze cieszył się sporą sławą.

 

Lata produkcji Ikarusa 260 to okres całkiem długi, bowiem 30 lat. Od roku 1972 do roku 2002 wyprodukowanych zostało 72 547 sztuk tego pojazdu, co stanowi bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę, że każdy z nich miał 100 miejsc. Szacunkowo można więc policzyć, że gdyby wszystkie Ikarusy 260 były dziś na chodzie – można by nimi przewieźć całą populację Bułgarii, nieźle.

Testowany model to Ikarus 260.04 – produkowany specjalnie na polski rynek. Różni się on od pozostałych odmian ilością drzwi, sposobem ich otwierania, możliwością otwierania okien, czy też jednostką napędową. Innymi słowy – dostosowany został do potrzeb lokalnych przewoźników. Sprzedaż tego modelu w Polsce wyniosła raptem 3598 sztuk. Opisywany egzemplarz natomiast pochodzi z roku 1985.

Kończąc historię, a przechodząc do meritum – w latach 1983 – 1993 do Trójmiasta dostarczono 98 sztuk Ikarusa 260. Obecnie – maszyna, o której jest mowa, jest jedyną zachowaną w tej części kraju.

 

Stara szkoła

IkarusNa początku wypadałoby opowiedzieć trochę o samym wyglądzie pojazdu. Ciężko jednak czymś zaskoczyć, gdyż chyba wszyscy Ikarusa widzieli, a także mieli przyjemność się nim przejechać, w roli pasażera oczywiście. Wizualnie więc, samochód ten nie kryje żadnych tajemnic na dzień dzisiejszy, jest jednak coś – o czym warto wspomnieć.

Mianowicie widząc dziś Ikarusa 260 nie sposób się nie uśmiechnąć.  Autobus został odrestaurowany, dzięki czemu wygląda tak, jak fabryka go wypuściła na świat. To trochę jak z emerytami, którzy postanowili znaleźć sobie ciekawe hobby na stare lata i znów sprawiają wrażenie młodych i beztroskich.

No i jest coś jeszcze – autobus ten wygląda po prostu inaczej. Dla mieszkańców Warszawy, czy Katowic – nie jest to może jeszcze vintage, ale w Trójmieście? Wszędzie tylko to Mercedesy i Solarisy, a prawdziwych autobusów już nie ma. Widok Ikarusa zatem ma w sobie coś więcej, pewną mistyczną siłę, która zwyczajnie hipnotyzuje. Można się oczywiście kłócić z tym poglądem, ale nie wiem czy jest sens, jeśli kapitalna większość mijanych na ulicy ludzi patrzy na niego próbując jednocześnie zebrać szczękę z ziemi. Nie sądzę. Stara szkoła rządzi, czyli pierwszy punkt dla Ikarusa.

 

Silne serce

IkarusW produkowanych na rynek polski Ikarusach zamontowana została jedna ze słabszych, wydawałoby się, jednostek napędowych. Silnik Raba-MAN D2156 HM6U o pojemności 10,35l generuje 142 kW, czyli 192 konie mechaniczne. Na dzisiejszy standard można zażartować, że osobówki nieraz mają więcej mocy, ale pojemność robi swoje. Maksymalny moment obrotowy bowiem wynosi 696 Nm już przy 1300 obrotów, dzięki czemu – jak na ważący 9  ton autobus – dynamikę zachowuje należytą. Do tego wszystkiego pięciobiegowa manualna skrzynia biegów i można jeździć – do miasta jak znalazł, jeśli macie dużą rodzinę.

Późniejsze odmiany tego modelu występowały także z turbodoładowanymi jednostkami, a także z automatyczną skrzynią biegów. Jak jednak powszechnie wiadomo – automat zabija radość z jazdy.

Warto nawiązać też do wyżywienia pojazdu. Z pewnością nie jest to tania zabawka, ponieważ ceny paliwa są takie, a nie inne, a sam Ikarus zdaje się być dosyć łakomy. Szczególnie jak widzi się go podczas odpalania i później, gdy silnik się rozgrzewa – jest zadyma. Ekolodzy pewnie już łapią się za głowę na samą myśl o tym, lub co gorsza – za wszelkie ostre przedmioty. ALE ALE! Ikarus 260 pali wcale nie tak bardzo dużo, jak się może zdawać! Po mieście, z tłumem pasażerów, wliczając do jazdy oczywiście korki – pali raptem 40-45 litrów. Dużo – powie zwykły śmiertelnik, kierowca osobówki. Jeśli jednak poszukamy spalania pojazdów porównywalnych, tylko młodszych, obecnie jeżdżących we flotach współczesnych przewoźników – dostrzeżemy bardzo interesujące zjawisko. Mianowicie palą one tyle samo, albo i więcej, niż blisko 30-letni autobus z Węgier. Punkt dla Ikarusa.

 

Wyposażenie

Z jednej strony można się przyczepić do faktu, że po wejściu do Ikarusa widzimy tylko siedzenia i poręcze. Nie ma tu żadnych kolorowych wyświetlaczy, nie ma klimatyzacji. Kierowca narzekać też może na brak systemów ogłupiających i brak automatycznej skrzyni, która w końcu tak bardzo ułatwia życie… Wszystko to mają nowe autobusy. Dokładnie te, w których latem klimatyzację się wyłącza, a zimą nie włącza się ogrzewania. Kontrola trakcji z pewnością też jest tym systemem, bez którego prowadzenie autobusu jest nieziemsko uciążliwe.

Innymi słowy – czy Ikarus był źle wyposażony? Miał wszystko, co było potrzebne do prowadzenia działalności polegającej na przewozie pasażerów. Były siedzenia, miejsca stojące, poręcze, kierowca miał kierownice, skrzynię biegów, pedały…

Teoretycznie zatem – należałoby przyznać po punkcie drużynie seniorów i juniorów. Tylko czy za 30 lat wszystkie te współczesne wynalazki będą jeszcze w stanie jeździć? No właśnie… a dziadek Ikarus będzie świętował swoje 60 urodziny. 3:0 dla starej szkoły.

 

Test główny

IkarusPonieważ dotychczasowa klasyfikacja zdecydowanie faworyzuje węgierską maszynę – postanowiłem w tej kategorii przydzielić aż 5 punktów. Część testowa zawiera nic innego, jak jazdę pojazdami obu grup.

Widok z fotela kierowcy w Ikarusie jest dość nietypowy, szczególnie jeśli ktoś nie ma podobnych doświadczeń. Niby wszystko podobnie do typowego samochodu, a jednak jakoś inaczej – wyżej i w ogóle. Wrzucamy dwójeczkę, noga ze sprzęgła, gaz powoli wciskamy… i autobus szarpie! To oczywiście wina kierowcy, czyli moja, że nie zapanowałem nad tą wspaniałą maszyną. Zdawałem sobie sprawę, że moment obrotowy zrobi swoje, ale mimo wszystko – brałem też poprawkę na fakt, iż autobus waży 9 ton.  Jestem prawie pewien, że jak się postarać to Ikarus jest w stanie ruszyć z piskiem opon, czego z pewnością nie potrafią współczesne autobusy.

Sama jazda natomiast jest przeżyciem, które można poznać, ale które ciężko zrozumieć. W lusterkach widzi się pojazd ciągnący się 11 metrów do tyłu. Kierownica niczym ster potężnego lotniskowca niemiłosiernie daje się we znaki, jeśli nie ma się wypracowanej odpowiedniej techniki, co zostało ponoć usprawnione w autobusach nowej produkcji – wspomaganie i cała reszta.

I tylko ta jedna myśl w głowie – chłopie, prowadzisz właśnie cholernego Ikarusa – czujecie to? Ja poczułem, dlatego też nie było sensu porównywać wrażeń z jazdy z innymi autobusami. Kolejne 5 punktów dla Ikarusa, bo autobus ten wie czym jest rock’n’roll.

 

Podsumowanie i podziękowania

IkarusPanie i Panowie, po zliczeniu wszystkich punktów wychodzi jasno i wyraźnie, że Ikarus wygrywa ze współczesnymi autobusami 8 – 0. Możemy też doliczyć punkty za wiek, dzięki czemu wynik ostateczny będzie 30 - 0.

Tak po prostu musiało być – ten węgierski autobus jest zwyczajnie kultowy i zupełnie bez znaczenia w tym przypadku jest jakikolwiek downsizing, czy ekolożing. Ikarus 260.04 to wspaniała maszyna, która niesłusznie została wycofana ze służby czynnej – tylko dlatego, że nie była wystarczająco droga i naszpikowana bezużyteczną elektroniką.

Wszystkim zaś fanom marki polecam na bieżąco śledzić dalsze losy Kultowego Ikarusa na jego stronie Kultowy Ikarus oraz na facebooku.

Z tego miejsca też wielkie podziękowania dla Łukasza, który jest właścicielem i opiekunem Ikarusa, a bez którego niniejszy test nie mógł by się odbyć – dzięki wielkie!

Łukasz Heger

fot. Dagmara Heger