Intymność

Mały penis

Mały penis też dobry

Wielkość męskiego członka nie ma wpływu na możliwość odbycia normalnego stosunku, choćby z powodu głębokości kobiecej pochwy. Wielkość również nie stanowi o zdolności do zaspokojenia kobiety. Jeśli więc stanowi problem, to jest on bardziej natury psychologicznej i technicznej.

 

Człowiek podświadomie uważa większe za lepsze. Równie naturalna jest skłonność do porównywania. A jeśli owe porównanie wychodzi na twoją niekorzyść, nawet jeśli w istocie nie ma ono żadnego znaczenia, to podświadomie staje się to powodem frustracji. Jeśli już szukać jakiegoś problemu to raczej natury technicznej - mniejszy penis ogranicza możliwość uprawiania miłości  w niektórych pozycjach. A kobieta? W sensie fizycznym nie powinna odczuć różnicy. A reszta jest kwestią odpowiedniego twojego podejścia.

 

NIM WEJDZIESZ

Kluczem do sukcesu jest gra wstępna, która w tym przypadku ma ogromne znaczenie. Pocałunki, pieszczoty, słodkie słówka na początek. Rodzaj gry wstępnej dopasować trzeba do oczekiwań i pragnień partnerki. Jeśli jej oczekiwania są choćby trochę perwersyjne, to również warto tego spróbować. Nie ograniczaj się do stałego repertuaru i staraj się szukać czegoś nowego, co będzie stymulowało zarówno ją, jak i ciebie.

Olbrzymie znaczenie w grze wstępnej ma pobudzenie łechtaczki. Czy to palcami czy też językiem. Kobieta zostanie mocno pobudzona i będzie „gotowa" do stosunku i jakiekolwiek ograniczenia mogące wynikać z posiadania małego penisa nie będą miały specjalnego znaczenia. Pamiętaj, że podniecona partnerka działa również pobudzająco na ciebie.

 

POZYCJE

Z punktu widzenia technicznego mały członek może ograniczać możliwość uprawiania miłości w niektórych pozycjach. Z drugiej strony są takie, które wydają się idealne w sytuacjach, gdy mężczyzna ma małego penisa. Stosowanie głównie ich pozwoli uniknąć ewentualnego stresu, mającego niebagatelny wpływ na erekcję oraz dostarczenie obu stronom wspaniałych doznań.

Z tyłu

Pozycja „na pieska" wydaje się być doskonałą i to bez względu na wielkość członka. A gdy jeszcze zrobi się to pod odpowiednim kątem, penis może wydać się kobiecie większym. Partnerka powinna się wygodnie położyć, a głowa i ramiona spoczywać na poduszce. Jej pupa jest uniesiona do góry, plecy lekko wygięte w łuk, a uda powinny być złączone razem. W trakcie stosunku pochyl się do przodu, by zwiększyć kontakt fizyczny między tobą i partnerką.

Zresztą wszystkie odmiany pozycji „od tyłu" są w tym przypadku dobre. Kobieta leży na brzuchu twarzą w dół ze złączonymi nogami. Ty klęczysz nad nią tak, by twoje kolana były na zewnątrz. Byś mógł w nią „wejść" kobieta musi wpierw na chwilę rozewrzeć nogi, a następnie na powrót je złączyć. By sprawę ułatwić partnerka może podłożyć sobie poduszkę tak, by jej biodra uniosły się wyżej.

Z przodu

Partnerka leży na wznak i przyciąga do siebie nogi najdalej jak to możliwe. Idealnie byłoby, gdyby jej kolana dochodziły do piersi, a kostki nóg znajdowały się w pobliżu uszu, choć to pewnie możliwe jest jedynie w przypadku niezwykle wysportowanych kobiet. W każdym bądź razie pozycja ta pozwala na łatwe „wejście" i głęboką penetrację pochwy, bez względu na wielkość członka.

W innej odmianie tej pozycji partnerka również odchyla nogi do tytuły, ale ty przyjmujesz postawę pół klęczącą. Następnie chwytasz za kostki jej nóg i rozwierasz jej nogi tak, by ułożone były na kształt litery V. Tu również wchodzisz głęboko, a trzymając jej nogi pilnujesz by zachowywały odpowiednie ułożenie. Być może, ta pozycja może okazać się dość trudną, bo wymaga od ciebie sporo zwinności.

Z góry

Jest to dość podobna pozycja do dwóch poprzednich. Jesteś na niej, podnosisz biodra partnerki do góry, a następnie podkładasz jej poduszkę (poduszki), by zachować to ułożenie ciała. Następnie „wchodzisz" w nią od góry. Dzięki uniesionej miednicy jej pochwa jest skierowana ku górze, więc nie powinno być z tym trudności, jak również z dającym obojgu satysfakcję zbliżeniem.

To na tyle techniki, która jednak może nie wystarczać, gdy problemem jest nastawienie obojga partnerów. Mężczyzna może mieć poczucie niższości, kobietę zaś podnieca widok dużego członka i mały penis może działać deprymująco.

Tak naprawdę są to problemy, które sami tworzymy choćby na podstawie wszechobecnych filmów pornograficznych, gdzie bohaterowie mają po pół metra pompowanej męskości. Nikt nie bierze pod uwagę faktu, że są to ekstremalne przypadki, w których kochają się producenci gatunku. Najgorsze są stereotypy oraz opinie środowiskowe. Ale jak zwykle z nimi bywa, niewiele mają wspólnego z prawdą. Zresztą są mężczyźni, którzy nie przejmują się tym bądź starają się tym nie przejmować.

Jeżeli coś z „techniki" może na początku zbliżenia zmienić nastawienie, to jest tym z pewnością gra wstępna. Pamiętaj o tym koniecznie, bez względu na wielkość twojej męskości.

Niech puentą będzie zasłyszana wypowiedź siły fachowej, czyli profesjonalistki, która ceni swój fach i swoje życie: Czy tobie kochanie wydaje się, że chciałabym w sobie poczuć 30 centymetrów penisa? Zapomnij!.  I nie martw się. Nie ważne, że jest mały. Ważne żeby był figlarny! I nie zapominaj, że zaczynamy od nastroju i gry wstępnej. Ja wiem o co chodzi. A panienki marzące o metrowych penisach niech ich doświadczą. Po tym nie będę miała konkurencji.

Nic dodać, nic ująć. Panowie! Nie patrzmy na rozmiar. Problem - jeśli już jest - to tylko w naszych głowach! A nasza męskość zawsze jest najlepsza i niepowtarzalna.