Od czasów biblijnych aż do początków XX wieku masturbacja cieszyła się złą sławą. Na określenie masturbacji istnieje jeszcze jeden termin - onanizm, który bierze swój początek od starotestamentowej legendy o pasterzu Onanie, który ściągnął na siebie gniew Boga za to, że "niszczył nasienie swoje, wylewając je na ziemię".
Onanizm oznacza samogwałt, czyli sztuczne, bez aktu płciowego, pobudzenie własnych narządów płciowych w celu osiągnięcia szczytowego podniecenia seksualnego.
W powszechnej opinii był to jeden z największych grzechów. Uważano też, że prowadzi on do otępienia umysłowego i zaburzeń psychicznych. W połowie XX wieku uczeni dowiedli jednak, że tak nie jest. W ostatnich latach w środkach masowego przekazu pojawiła się niemal tendencja do "wychwalania" masturbacji, którą uznano nie tylko za rzecz normalną, ale wręcz zalecaną. W rezultacie opinia publiczna kształtuje swój pogląd na ten temat w oparciu o mieszankę przesądów, pogłosek i po prostu bajd. Co więcej, karmimy nimi nasze dzieci, zamiast pomóc im zrozumieć ten problem.
A przecież jeszcze w XVIII stuleciu filozof francuski Denis Diderot pisał, że onanizm jest pożyteczny dla młodych mężczyzn, zwłaszcza jako środek pomagający odzyskać równowagę duchową.
Zadziwia trafność uwagi wielkiego Francuza. Wszak współcześni specjaliści uważają, że jedną z najczęstszych przyczyn onanizmu wśród dorastającej młodzieży jest jej nieumiejętność zaadaptowania się w społeczeństwie, stałe niepokoje i stresy. Niejednokrotnie przyczyną nałogu stają się złe stosunki w rodzinie: obojętny, a nieraz okrutny stosunek rodziców do dzieci. Czy rodzice zastanawiają się czasem nad tym, że ich dziecko, które w wieku 13-14 lat już nie jest właściwie dzieckiem, lecz prawie dorosłym, ma swój własny świat wewnętrzny, do którego rodzice nie maja wstępu i że ów świat bynajmniej nie zawsze jest dobroczynny? Przeto, gdy rodzice dowiedzą się, że syn zajmuje się onanizmem, powinni wykazać maksymalny takt i delikatność, nie potępiać, lecz pomóc.
Przede wszystkim należy rozumieć, że onanizm jest określonym etapem na drodze rozwoju seksualnego młodego człowieka.
Termin medyczny "masturbacja w okresie młodzieńczej hiperseksualności" obejmuje jeden z wariantów normalnego przebiegu wydarzeń. Dojrzewanie płciowe zmienia młodego człowieka nie tylko od wewnątrz, zmienia się również jego wygląd zewnętrzny. Zmienia się ciało, pojawia się zarost w pachwinie i pod pachami. Zwiększa się rozmiar zewnętrznych narządów płciowych. Ich dotyk, na przykład w toalecie czy wannie, wywołuje nieznane dotąd przyjemne odczucia. I tak oto, czasem nieświadomie, może zacząć się masturbacja. Później, gdy minie pierwsza ciekawość, rodzi się chęć sprawdzenia, jak działają własne narządy płciowe, chęć przekonania się o własnej normalności. Tak oto nasze dzieci metodą prób i błędów starają się poznać własne preferencje erotyczne.
Nie ulega wątpliwości, że odpowiedni do wieku popęd płciowy należy zaspakajać możliwie najwcześniej.
Nie trzeba oszukiwać dzieci (ani młodszych, ani starszych), strasząc je szkodliwością onanizmu. Podobne rozmowy wyzwalają strach, poczucie winy i rozdrażnienie. Przecież chłopiec i bez tego ciężko przeżywa swoją - jak sądzi -"odmienność".
Niewłaściwe wychowanie może go rozzłościć, zamknie się w sobie, będzie unikał towarzystwa i...brnął dalej w swoim nieporadnym i samotnym poznawaniu życia i siebie. A przecież onanizm może z czasem stać się trwałym przyzwyczajeniem, a to jest już patologią, która może poważnie skomplikować życie. Dojrzewający chłopak powinien wiedzieć, że masturbacja staje się chorobą, jeśli:
- rozpoczęła się przed osiągnięciem dojrzałości płciowej, tj. zanim stał się możliwy normalny wytrysk nasienia;
- odbywa się zbyt często (więcej niż jeden raz na dobę);
- łączy się z nerwicą albo depresją spowodowaną niemożnością zerwania z tym przyzwyczajeniem;
- łączy się z innymi odchyleniami w zachowaniach seksualnych.
Niejednokrotnie przyczyną masturbacji staje się odtrącona miłość.
Pierwsza "szkolna" miłość często kończy się fiaskiem i trudno jest wtedy uwierzyć, że po niej przyjdzie druga, trzecia , a nawet piąta...Piękne jest samo uczucie zakochania, które napawa nadzieją. I wcale nie koniecznie musi mu towarzyszyć akt płciowy. W każdym bądź razie, jego brak nie jest powodem do rozmyślań o własnej niepełnosprawności. Nie należy przeceniać przechwałek rówieśników o ich "męskich podbojach" - są to najczęściej fantazje obliczone na to, by zaimponować kolegom.
Gdy problemy narastają i zaczynają młodemu człowiekowi ciążyć, chciałby jakoś rozładować napięcie. Masturbacja jednak nie rozwiąże jego problemów. Owszem, może przynieść pewną ulgę emocjonalną i fizyczną, ale nie wyzwoli z poczucia winy i strachu, które jej stale towarzyszą. I nie jest to tylko strach przed zdemaskowaniem, ale też przed niemożnością zrezygnowania z uprawiania onanizmu.
Zazwyczaj z wiekiem, kiedy stosunki seksualne stają się mniej lub bardziej stałe, przyzwyczajenie do onanizmu znika samo przez się.
Zdarza się jednak, że pozbycie się tego zwyczaju wymaga uporczywej walki ze sobą samym, napięcia całej swej woli. Istnieje kilka sposobów na ułatwienie tej walki:
- po przebudzeniu się rano należy szybko wstać z łóżka. Poranna erekcja, która często skłania do masturbacji, mija od razu po opróżnieniu pęcherza moczowego;
- krótki bieg wieczorny lub kilka ćwiczeń gimnastycznych przed snem (aż do lekkiego zmęczenia) pomogą szybciej zasnąć i uniknąć pobudzających fantazji erotycznych;
- praca fizyczna i sport rozładowują napięcie płciowe;
- oglądanie filmów i czasopism erotycznych tylko szkodzi walce z onanizmem;
- nie należy wstydzić się swoich uczuć. Cokolwiek będą mówili koledzy z klasy, czuła przyjaźń z dziewczyną - to piękne!
Przyzwyczajenie do masturbacji zna około 70% dorastających chłopców.
I chociaż wielki Puszkin twierdził, że przyzwyczajenie zastępuje nam szczęście, trudno się z nim zgodzić. Stosunki seksualne - to szczęście, którym obdarzyła nas natura i onanizm nigdy nie zdoła go zastąpić.