Początek transformacji w Polsce był niezwykle burzliwym okresem. Rekonstrukcji uległ nie tylko cały system polityczny, ale również gospodarczy, a co za tym idzie – mechanizmy finansowe. Był to czas rodzących się fortun, ale i dramatycznych upadków. Bezrobocie rosło, inflacja nieustannie przyspieszała. Początkowo daleko było do stwierdzenia, że rodzący się kapitalizm niesie za sobą zmiany na lepsze.
Znaleźli się jednak ludzie, którzy potrafili tę sytuację doskonale wykorzystać…
Bogusław Bagsik i Andrzej Gąsiorowski – bo o nich jest ta historia – byli w tym czasie młodymi ludźmi, którzy postanowili spróbować swych sił w biznesie, mniej i bardziej legalnie. Mniej, bo jednak aparat ścigania postanowił się nimi zająć, natomiast bardziej, bo jak obaj panowie tłumaczyli – nie zrobili niczego niezgodnego z prawem. Tak powstała spółka Art-B, która na stałe zapisała się w historii budowania polskiego kapitalizmu. Kto o tym dziś pamięta? Prawie nikt.
Trochę historii
Spółka powstała w 1989 roku i dość szybko zaczęła przynosić zyski. Czasy – co wiadomo z licznych źródeł (a niektórzy pewnie dobrze pamiętają) - były ciężkie, a wiedza o tym jak działa, albo raczej – jak powinien działać kapitalizm – z całą pewnością była przydatna, ale nie w polskich warunkach. Wszyscy bowiem na bieżąco uczyli się na żywym organizmie gospodarczym. Początkowo więc kapitalizm funkcjonował tylko z nazwy – jako wyjątkowy na skalę globalną eksperyment. Nie było tu powolnej ewolucji, a raczej rewolucja, w której nie do końca jasny był kierunek zmian.
Art-B rozpoczął swe działania od wyjątkowo prostego, a przy tym szalenie skutecznego mechanizmu, jakim był oscylator ekonomiczny. Polegał on na lokowaniu pieniędzy w bankach, a następnie pobieraniu czeków „potwierdzonych” (gwarantowanych przez bank) na ulokowane kwoty i – w dalszej kolejności – na realizowaniu tychże czeków w innym banku, gdzie zakładana była kolejna lokata, pobierany kolejny czek gwarantowany itd. W warunkach panującej wówczas hiperinflacji i jednoczesnej niedrożności systemu przepływu informacji międzybankowej (była to wymiana informacji off-line, tak – też ciężko mi to sobie wyobrazić) informacja o tym, że czek został zrealizowany w innym banku docierała nierzadko po kilku dniach lub nawet po tygodniu, a do tego czasu lokata stworzona z tych samych pieniędzy była oprocentowana w kilku bankach równocześnie. Sprawnie działający oscylator w ciągu niespełna dwóch lat uczynił z jego twórców bardzo majętnych ludzi. Sam oscylator ekonomiczny – wedle szacunków – pozbawił Skarb Państwa ponad 400 milionów złotych, a to nie było wszystko.
Art-B z pozyskanych, między innymi przez oscylator ekonomiczny, środków finansowała także inne przedsięwzięcia. Spółka zajęła się początkowo sprowadzaniem i sprzedażą towarów dających z miejsca pewny zysk. Następnie Bagsik i Gąsiorowski otworzyli montownię telewizorów, a wraz z rosnącym kapitałem spółki poszerzali tylko swoje podboje. Niedługo później zdołali zdobyć pozycję lidera na polskim rynku… mleczarskim. Art-B przejmowała także upadające firmy i przedsiębiorstwa, na co pozwalał dynamicznie rosnący kapitał. Ciekawostką jest fakt, iż spółka Bagsika i Gąsiorowskiego wyciągała również pomocną dłoń do borykających się z problemami finansowymi przedsiębiorstw państwowych - ratując tym samym PZU czy Ursusa. Czy ktoś im za to podziękował? No właśnie.
W 1991 roku obaj panowie wyjechali do Izraela, gdzie uzyskali obywatelstwo (Izrael odmawia ekstradycji swoich obywateli), i gdzie ukrywali się ścigani międzynarodowym listem gończym. Bogusław Bagsik został aresztowany w 1994 roku w Szwajcarii. Ostatecznie został skazany na 9 lat więzienia – karę odbył w całości, 5 lat spędzając w areszcie, 4 w więzieniu. Andrzej Gąsiorowski z kolei pozostał w Tel-Awiwie, a jego sprawa niedawno uległa przedawnieniu. Obecnie obaj działają w świecie biznesu.
Dylemat
Historia Art-B i oscylatora ekonomicznego jest bardzo ciekawa. Nie wiadomo jednak do końca, w jaki sposób należy rozliczać sprawców całego zamieszania. Z jednej strony ich linia obrony była jak najbardziej słuszna – ich działania nie były prawnie zabronione, wykazali się jedynie sprytem i pomysłowością. Z drugiej strony działali świadomie, wiedząc do czego może prowadzić taki mechanizm, gdyż te pieniądze realnie nie istniały.
Dodatkowo budowali polski kapitalizm, dając tym samym zatrudnienie wielu ludziom, finansując różne wydarzenia, czy ratując od bankructwa współczesnych gigantów naszego rynku.
Czy można mówić to o popełnieniu przestępstwa? Czy nastąpiło zadośćuczynienie? Ostatecznie Bagsik i Gąsiorowski byli źli, czy dobrzy?
Ja odpowiedzi nie znam, ale może Wy mi z tym pomożecie.
Łukasz Heger
PS Jeśli interesuje Was tematyka ekonomiczna to zapraszam do lektury na Giełdzie Inwestora gielda-inwestora.pl