Wyobraź sobie, że masz pojechać na drugi koniec kraju – wybierzesz z pewnością samochód, kolej, samolot może? Pomyśl zatem, że miałbyś pojechać tam autostopem. Dla większości ludzi jest to niewyobrażalna historia. Teraz sobie wyobraź, że miałbyś pojechać do Indii… zapewne już łączysz fakty – i słusznie. Podróż autostopem przez całą Azję? Czemu nie!
O Przemku Skokowskim, którego życie biegnie dosłownie od podróży do podróży, już pisaliśmy na łamach naszego portalu. Warto jednak przypomnieć, że jest on studentem, który ma nie tylko pasję, ale i cel. Autostopem zwiedził już większość Europy, Bliski Wschód i… sporą część Azji, którą aktualnie przemierza. Nie są to jednak podróże tylko i wyłącznie dla własnej rozrywki, ale i dla pewnej misji.
Zeszłoroczny projekt Przemka – „Miłość, szczęście i marzenia” – miał pokazać, że te właśnie wartości są cenione przez ludzi najbardziej, a co najważniejsze – niezależnie od miejsca, w którym mieszkają, czy kultury w jakiej się wychowali. Była to podróż pełna przygód po Bliskim Wschodzie, a więc krainie zupełnie różnej od świata znanego nam zza okna. Jak się jednak okazało – Przemek się nie pomylił, założenia projektu były słuszne, a całość – wraz z wieloma materiałami (w tym edukacyjnymi) i licznymi prezentacjami – wypadła znakomicie.
Obecnie natomiast nasz bohater jest w drodze do Indii. Cała podróż jednak obejmuje też inne kraje, jak np. Rosja, Chiny, Kirgistan, Bangladesz, Kazachstan, czy Birma. Jakby tego było mało – i ta wyprawa ma swój cel. Przemek, oprócz niezbędnych w takiej podróży rzeczy – zabrał też pocztówki, które napłynęły do niego z całej Europy, a które adresowane są do dzieci mieszkających we wcześniej wspomnianych państwach. Projekt ma na celu przede wszystkim wywołanie uśmiechu na twarzach tych dzieci, uśmiechu, którego nieraz brakuje w ich codziennym życiu. Cel jest szczytny, a jak z wykonaniem?
Na blogu Przemka regularnie ukazują się kolejne wpisy z podróży, w których opisuje on wiele historii – tych zabawnych – jak Matiz na chojnickich rejestracjach w Kirgistanie, tych mniej zabawnych – jak dziwaczne potrawy na stacji benzynowej, tych wyjątkowych – jak widok stada blisko pół tysiąca koni biegnących obok namiotu, czy tych wzruszających…
I taką właśnie historię pozwolę sobie przytoczyć, gdyż wycisnęła łzy nie ze mnie jednego.
„W czasie gdy Azmat poszedł umyć ręce i wziąć klucze, ja poszedłem się pożegnać z jego bliskimi. Gdy już usciskałem te małe, wesołe szkraby i się odwróciłem w stronę auta, żona Azmata powiedziała coś, co mi chyba na zawsze zostanie w pamięci. ‘Pasza, Wiktoria idzie w tym roku do szkoły. Mógłbyś dla niej przysłać z Polski plecak?’. Spojrzałem się na nią, bo powiedziała to tak szybko, że myślałem, że źle zrozumiałem. Nie prosiła mnie o dolary czy euro, tylko o głupi ‘rugzak’ dla córki. Zatkało mnie. Była wyraźnie speszona i wyglądała tak, jakby wstydziła się tego o co zapytała. Ale nie byłem lepszy, bo jak spojrzałem na nią i na stojącą obok w szarej, poszarpanej sukience, Wiktorie, to myślałem, że się rozkleje. Jedyne na co się zdobyłem, to pytanie ‘Jakiego koloru?’. Weronika aż podskoczyła z radości i zaczęła w kółko powtarzać ‘Różowy!Różowy!’, a w oczach żony Azmata chyba pierwszy raz w życiu zobaczyłem nieopisana wdzięczność.”
Tego chyba nie trzeba komentować. Jak widać – z podróży można nie tylko czerpać radość, ale i wielką naukę – o świecie, ludziach, najistotniejszych wartościach. Przykład Przemka pokazuje, że można mieć pasję, można się realizować, ale jednocześnie niosąc uśmiech i nadzieję innym ludziom.
Tym samym trzymam kciuki za dalszą część podróży i bezpieczny powrót do ojczyzny, gdyż w chwili obecnej Przemek jest gdzieś w Chinach, a gdzie dokładnie – tego pewnie on sam nie wie.
Łukasz Heger