Pracoholizm jest patologiczną formą hiperaktywności zawodowej, która pociąga za sobą wiele różnych konsekwencji, w tym w obserwacji odległej także poważne zaburzenia zdrowotne. Poza skutkami czysto społecznymi wynikającymi z zaniedbywania kontaktów z innymi ludźmi, w tym z najbliższymi osobami, dochodzi do stopniowego pogorszenia funkcjonowania organizmu tak w sferze wydolności psychicznej jak i fizycznej.
Ciągły stres związany z wyścigiem szczurów, który początkowo stymuluje aktywność i w wielu sytuacjach pozwala zwiększyć zdolność do twórczego myślenia z biegiem czasu osłabia, rozpoczynając błędne koło, u podstawy którego leży przemęczenie.
Niestety kolejne konsekwencje długiego wyczerpania i permanentnego stresu uwidaczniają się także w sprawności somatycznej organizmu.
Ciągła stymulacja adrenergiczna upośledza sprawność układu krążenia, układu pokarmowego oraz odporność organizmu. Nagłe zaburzenia rytmu serca, kłujące bóle w klatce piersiowej, bóle w nadbrzuszu oraz częste infekcje górnych dróg oddechowych mogą być wywołane przez nadmierną aktywność zawodową, związany z nią stres a w ostatecznym rozrachunku nadmierną aktywność układu współczulnego.
W związku z tym stosując się do starej zasady lepiej zapobiegać niż leczyć zróbmy rachunek sumienia i zastanówmy się czy w naszym życiu tak istotne elementy jak rodzina, aktywny odpoczynek, sport, hobby oraz kontakty z przyjaciółmi zajmują odpowiednie miejsce i potrafimy zachować proporcję pomiędzy pracą a życiem pozazawodowym co oczywiście wcale nie umniejszy naszej wartości dla firmy, w której pracujemy.
Na szczęście coraz więcej pracodawców zauważa, że cele gospodarcze i satysfakcja pracowników są ze sobą nierozerwalnie związane. Okazuje się, że pracujący po 11 godzin dziennie Japończycy są jedynie w 60% tak wydajni jak przeciętni Amerykanie. Badania w dziedzinie psychologii pracy wyraźnie łączą sukces firm z jakością polityki personalnej przez nie prowadzonej.