W XXI wieku Internet stał się dla nas drugim domem. Robimy w nim różne rzeczy - kupujemy, płacimy rachunki, oglądamy filmy, ale też nawiązujemy nowe znajomości - także te towarzyskie, czy erotyczne.
Według badań aż 1/3 osób korzystająca z portali randkowych, robi to w celach erotycznych. Sposób działania wydaje się prosty - rejestracja na portalu randkowym i już można przeszukiwać i poszukiwać nowych wrażeń wśród setek tysięcy nieznajomych. Ale... co zrobić, kiedy na ekran przez ramię zerka nam zazdrosny partner?!
Kochanie, mnie to nie przeszkadza
I tu badania portalu C-Date znowu zaskakują. Okazuje się, że spora część ankietowanych nie uznaje flirtu internetowego za zdradę. Odpowiedziało tak 44% ankietowanych. Największa różnica jest oczywiście między płciami - za niewinne zabawy online uznaje takie działanie 64% męzczyzn, ale już tylko 36% kobiet nie miało by nic przeciwko, by ich partner prowadził gorącą korespondencję z nieznajomą.
Najbardziej liberalne w tej kwestii okazały się Niemki - ponad połowa z nich nie miałaby nic przeciwko temu, by ich mężczyzna flirtował w sieci. Zaraz za nimi uplasowały się Austriaczki (50%) i Szwajcarki (47%).
Nie od dziś jednak wiadomo, że punkt widzenia jest sprawą bardzo indywidualną. W związku najważniejsza jest szczerość - jeśli zgoda jest obustronna, możemy szukać nowych wrażeń, także w sieci swobodnie i bez zahamowań.
Niestety przedstawiane tu dane znowu nie obejmują naszych rodaków. Swoja droga ciekawe co na ten temat mają do powiedzenia ci, którzy tego doświadczają...?