Życie człowieka we wspólnocie, w normalnej rodzinie, a także udział w spotkaniach różnych grup wsparcia korzystnie wpływa na długość i jakość życia. Dobre relacje rodzinne lub przyjacielskie pomagają rozwiązywać problemy, dają siłę, dzięki której można przetrwać trudne chwile. Tak jest w wypadku wielu chorób, tak jest też w sytuacjach krytycznych związanych z niebezpiecznymi uzależnieniami. Obecność kogoś bliskiego mobilizuje do walki i daje sens wielu działaniom. Natomiast ludzie samotni najczęściej gorzej sobie radzą z przewlekłą chorobą, a także ze stresami codzienności.
Alarmujące jest to, że osób samotnych przybywa, a bycie tzw. singlem staje się normą. Żyjemy w czasach paradoksów - Europa się jednoczy, pękają granice, a z drugiej strony jak nigdy dotąd dokucza nam samotność. Mimo deklaracji, że jest to samotność z wyboru, to jej konsekwencje nie są wcale takie różowe. Mówi się już wręcz, że samotność stała się chorobą współczesności.
Najbardziej niepokoi fakt, że „samotnością" zarażeni są przede wszystkim młodzi ludzie, którzy pełni ambicji podejmują walkę o zawodowy sukces.
Nie byłoby w tym nic złego, ale to dążenie do celu, ten często brutalny „wyścig szczurów" niszczy międzyludzkie kontakty, które są postrzegane jako zagrożenie dla własnej kariery. Zanikają takie cechy, jak solidarność, pomoc koleżeńska, a na każdym kroku - w szkole, na uczelni czy w pracy - tak naprawdę można liczyć tylko na siebie.
Już w przedszkolu dzieci żądają wynagrodzenia za międzykoleżeńskie przysługi, a taka „zaradność" bywa podsycana aplauzem dorosłych.
Wszystko, co tylko się zrobi komuś drugiemu, jest przeliczane na „kasę".
Walka o dobrą pozycję społeczną łączy się z konsumpcyjnym stylem życia narzucającym rosnący apetyt na różne dobra. Człowiek - teoretycznie wolny - stał się niewolnikiem rywalizacji, zazdrości i nieustannej walki o „bycie lepszym", co rozumiane jest jako „bycie zamożniejszym".
Młodzi ludzie coraz częściej unikają bliskich związków, rezygnują z założenia rodziny - z obawy przed utratą kontroli nad własną karierą zawodową, a także z powodu lęku przed rozczarowaniem.
Wybierają samotne życie, pracę na kilku etatach, która daje lepszy zarobek i poczucie większej wartości.
Tymczasem psycholodzy, socjolodzy, lekarze biją na alarm! Takie życie w samotności coraz częściej doprowadza do patologii - poważnym problemem staje się depresja, anoreksja, bulimia oraz różnego rodzaju uzależnienia. Powiększa się liczba osób wymagających specjalistycznej terapii, która niestety często nie przynosi oczekiwanych efektów. Leczenie choroby alkoholowej czy depresji to wieloletnie zmagania z samym sobą, przez które nie uda się przejść bez wsparcia kogoś bliskiego.
Szukają pomocy pacjenci wypaleni, wyczerpani, ogarnięci lękiem, nie zdając sobie sprawy, że źródłem tych objawów może być samotność i brak bliskich, dobrych kontaktów z ludźmi.
Konsekwencją samotności są różne patologie społeczne - także naganne zachowania VIP-ów, od których chcielibyśmy oczekiwać samych pozytywnych wzorców. O tym, że samotność jest zjawiskiem dotykającym nas coraz bardziej, świadczą internetowe strony, na których spotykają się anonimowi rozmówcy.
Kontaktowanie się z drugim człowiekiem drogą elektroniczną staje się modą i tylko należy zadać pytanie - co było pierwsze, co jest przyczyną, a co skutkiem takiego stanu rzeczy?
Czy dlatego jest popularny Internet, że ludzie czują się samotni, czy rzeczywiste kontakty międzyludzkie stały się mniej potrzebne odkąd pojawił się Internet? Trudno udzielić odpowiedzi na te pytania. Internet dla wielu jest lekarstwem na samotność i asekuracyjną formą nawiązywania znajomości albo też niebezpieczną pułapką izolującą od normalnego świata.
Jak jest naprawdę - często nie wiemy sami. Faktem jest ogrom wyzierającej zewsząd samotności, którą można znaleźć nawet w rodzinach, a także u osób samotnie mieszkających. Jednak życie w pojedynkę to bynajmniej nie synonim samotności, gdyż umiejętność kontaktowania się z drugim człowiekiem nie oznacza konieczności mieszkania z nim pod jednym dachem.
Przeciwdziałanie samotności wiąże się z koniecznością zaufania drugiemu człowiekowi, a tym trudniej podjąć kolejną próbę, jeżeli zostało się już kiedyś boleśnie zranionym.
Lek. med. Alina Rewako poradnia.pl