Używanie seksu jako bufora depresji może opierać się na schemacie interakcji partnerskich i reakcji seksualnych pary. Przyczyną może być również dynamika osobowości jednostki. Czy jednak seks w celu złagodzenia depresji nie jest przez nas nadużywany?
Nikt nie lubi być smutny ani przebywać w towarzystwie osoby przygnębionej. Trudno jest zachować dobre samopoczucie, gdy nastrój ukochanej osoby jest zły. Normalną reakcją jest próba pocieszenia jej za pomocą banalnych rad: „Nie jest tak źle!", „Potrzebujesz mocnego drinka" lub poprzez nieświadome rekomendowanie seksu jako sposobu na zapobieganie depresji.
Oto, jak to się najczęściej dzieje. Jedno z partnerów jest w kiepskim nastroju. Drugie okazuje mu troskę. Kilka słów pocieszenia, czuły uścisk, pocałunek i zanim którekolwiek zda sobie z tego sprawę, już się kochają. Potem oboje są w lepszym nastroju, żadna ze stron nie czuje się osamotniona. W ten sposób właśnie wykorzystali seks w celu złagodzenia depresji.
Ten schemat postępowania można zaobserwować w wielu małżeństwach. Jedno z partnerów jest smutne, drugie staje się pocieszycielem i próbuje zatuszować rozczarowanie za pomocą seksu. Końcowy efekt: przygnębienie zostaje złagodzone, ale miłość fizyczna przestaje cieszyć. Nikt nie może doświadczać ekstazy, gdy u drzwi sypialni czai się smutek.
Z depresją należy poradzić sobie przed zbliżeniem. Potem, kiedy partnerzy znajdą źródło smutku i przełamią to uczucie, mogą, jeśli tego pragną, przejść do sypialni. Seks po rozwiązaniu intymnych problemów jest nieskończenie bardziej satysfakcjonujący.
Powtarzające się wykorzystywanie miłości fizycznej jako bufora depresji może mieć poważne reperkusje:
- Współżycie intymne pary zostaje powiązane z negatywnymi uczuciami. Partnerzy uczą się reagować seksualnie na nieprzyjemne uczucia, na przygnębienie. Uczą się także okazywać smutek, gdy pragną seksu.
- Pary mogą przyzwyczaić się do wykorzystywania siebie nawzajem, a także seksu, tylko jako ochrony przed depresją. W końcu ich związek może mieć wyłącznie funkcję antydepresyjną; życie pary zaczyna polegać na powtarzającym się leczeniu depresji — w braku innego środka zaradczego — za pomocą seksu. Jeśli partnerzy przestaną być zależni od „leku" antydepresyjnego, nie będą też potrzebować siebie nawzajem. Mogą stracić seksualne zainteresowanie sobą i ich związek będzie wydawał się bezwartościowy.
Najbardziej skłonne do wykorzystywania seksu w celu łagodzenia depresji są osoby, które oczekują, że to partner zapewni im szczęście. Jednostki zależne często wypowiadają zdania w stylu: „Jesteś jedynym światłem w moim życiu", „Żyję tylko dla ciebie", „Nie mógłbym bez ciebie żyć" i tak dalej. Szczęście jednak jest stanem, którego źródło jest wewnątrz, a nie na zewnątrz danej osoby.
Seks staje się środkiem antydepresyjnym także w parach, które nie potrafią otwarcie omawiać negatywnych uczuć, sytuacji, wydarzeń. Każdy boryka się z jakimiś problemami i musi im stawić czoło, w przeciwnym razie łatwo może zacząć nadużywać seksu.