Żyć Dobrze

Seks sponsoring - kreacja czy przykrywka

Seks sponsoring - kreacja czy przykrywka?

„Masz problemy finansowe... nie wiesz jak wybrnąć... Napisz a na pewno coś wymyślimy:) Przystojny i interesujący biznesmen, 32 lata. Proszę o foto". To tylko jeden z wielu anonsów na jakie można natrafić przeglądając strony internetowe i to nie koniecznie tematycznie związane z tą usługą.

 

Nie zawsze to samo słowo znaczy dokładnie to samo. Wraz z poprawnością polityczną modne się stało zastępowanie jednoznacznych nazw osób, zjawisk itp. określeniami w pewien sposób je kamuflującymi.

 

Definicja sponsoringu

Sponsoring jest jedną z najszybciej rozwijających się form promocji. Jego istotą są skojarzenia, dzięki którym pozytywny obraz sponsorowanego przenosi się na sponsora. Znak tegoż ostatniego towarzyszy imprezom lub działaniu sponsorowanych instytucji. W przypadku produktów, których reklama jest ograniczona przepisami prawnymi (np. wyroby tytoniowe, alkoholowe), sponsoring jest często jedynym sposobem promocji masowej. Ważnym argumentem przemawiającym za stosowaniem sponsoringu jest również zwiększające się zainteresowanie masową rozrywką oraz wzrost świadomości społecznej.

 

W sponsoringu występują zawsze dwie strony:

  • sponsor - jest nim najczęściej firma lub osoba prywatna zainteresowana promowaniem siebie lub swoich produktów i ponosząca z tego tytułu określone koszty;
  • sponsorowany - jest nim osoba lub instytucja, która korzysta ze świadczenia.

Czy powyższą definicję można zastosować do ostatnio modnego seks sponsoringu? Zanim odpowiemy sobie na to pytanie zobaczmy jeszcze kilka przykładów ogłoszeń i zastanówmy się o co w nich chodzi.

 

sponsorowo

 

Treść

„Mężczyzna dojrzały, szarmancki i niezależny finansowo w wieku 32 lat, doradzi i pomoże finansowo dziewczynie, zapewni poczucie bezpieczeństwa i sprawi, że choć przez chwilę poczuje się jak księżniczka. Proszę koniecznie o foto. Pozdrawiam".

 

„Chętnie bezinteresownie poznamy, zasponsorujemy, lub po prostu wesprzemy finansowo młodą (do powiedzmy 30 lat), atrakcyjną, zmysłową dziewczynę, która w zamian za wynegocjowaną wcześniej kwotę spędzi z nami kilka, kilkanaście upojnych chwil. Jesteśmy atrakcyjną, wykształconą parą po 30-tce pragnącą poszerzyć swoje doznania erotyczne o seks we trójkę..."

 

„Jestem 26 letnią szatynką w ciąży, mam 170cm wzrostu. Szukam pana do 35 lat z ..., w celu dyskretnych sex spotkań. Oczekuję wsparcia finansowego. GG: ..."

 

„Jestem 20-letnią dziewczyną, która poszukuje miłego sponsora. Oferuję seks i miło spędzony czas. Napisz a na pewno się dogadamy. Fotek nie wysyłam. Interesują mnie tylko i wyłącznie spotkania za kasę. Czekam na maile..."

 

Szukam sponsora. Miłego, kulturalnego na spotkania, wyjścia towarzyskie, do kina, restauracji, itd. Możliwy sex. Raczej stały układ. Możliwe też jednorazowe wyjścia. Dyskrecja przede wszystkim. Mam 25 lat, szczupła, ciemne włosy, niebieskie oczy. 165 cm wzrostu. Odpowiem tylko na konkretne propozycje. Pozdrawiam".

 

Test

Jak widać po tych anonsach trudno tu dopatrzyć się drugiego dna. By jednak nie przesądzać tylko po analizie treści ogłoszeń, trzeba było sprawdzić to samemu - rzetelnie i dogłębnie. Z czterech przypadków z jednego dnia opiszę tylko jeden, bo wszystkie były niezwykle do siebie podobne.

Ania. 2-pokojowe mieszkanie w wieżowcu z lat 70-tych minionego stulecia. II piętro. W drzwiach średniej urody tleniona blondynka w wieku około 20 lat. Zużycie biologiczne spokojnie plus 5 lat.

Rozmowa o sponsoringu. Na czym miałby polegać? Brak mojej świadomości powalił prawie kobietę z nóg. Padły zasadnicze słowa: „chcesz się pieprzyć czy przyszedłeś pogadać?" (było przyszłeś, ale z poprawności poprawiłem). Wyjaśniłem, że chcę się dowiedzieć o co chodzi tak zupełnie szczerze.

Za 160 zł dostałem godzinkę na rozmowę. Cóż, wiedza kosztuje. Niestety tak jak w innych przypadkach niewiele z niej wynikło. Sprawa zdaniem Ani jest bardzo prosta. Mówiąc o sponsoringu a nie o konkretnych usługach prostytutki, zyskała nieco kulturalniejszych i zamożniejszych klientów, a w niektórych przypadkach nawet nieco więcej niż standardową taryfę za godzinkę. Trafiła na wyjazd do Wenecji, często wspaniałe kolacje w ekskluzywnych restauracjach, czy zabawę w hotelowych apartamentach. Nie gardzi jednak nawet podstawową stawką, na jaką mnie skasowała. Aktorka niezła, nauczyła się doskonale grać zagubioną, przestraszoną, dziecinną, wymagającą opieki.

Woli panów w wieku 35-45 lat. Są zadbani, raczej nie biją i podchodzą często ze zrozumieniem należnym córce. Taki fach. Na pytanie jak długo zamierza to robić odpowiedziała chyba szczerze - do czasu kiedy jej się to nie znudzi i znajdzie lepszy pomysł na zarabianie. W końcu wszystko kosztuje. Acha, na koniec dowiedziałem się, że ma chłopaka. Jednak on nie wie jak ona zarabia. Sama nie wie czy to dobrze, ale nie zamierza tego zmieniać. Czas się kończy. Przychodzą dwie koleżanki po fachu. Teraz ich czas na wykorzystanie kwatery. Ania spieszy się do swojego chłopca.

 

sponsor i ja

 

Podsumowanie cząstkowe

Seks sponsoring to moim zdaniem typowe.... no, po prostu typowa prostytucja zawoalowana w nowoczesnym słownictwie biznesowym. I nie przekonuje mnie wypowiedź jednej z internautek:

„Wydaje mi się, że w sponsoringu podobnie jak w prostytucji czasem nie ma się wyjścia, jak nie ma się kasy w ogóle".

I tak szanowni panowie, nie róbmy sobie złudzeń, niech nazewnictwo was nie zwiedzie. Chyba, że potraktujecie to jako swoisty fetysz i macie ochotę zabawić się w niegrzecznego tatusia. Jednak bez złudzeń. Zawsze macie do czynienia z kokotami. I chyba lepiej w takim przypadku skorzystać z profesjonalistki niż udającej, że nie jest to jedynie usługa „domówki", która może przy okazji wziąć sobie coś jeszcze w ramach... sponsoringu.

 

Podsumowanie końcowe

Prostytucja była, jest i będzie. Niezależnie od przyjmowanych synonimów praca to praca. Jednak jak wspomniałem wcześniej, zapomnijmy o sponsoringu w wykonaniu encyklopedycznym, zapomnijmy o wyłączności, mimo jej przyobiecania. Lepszym wydaje się czysty układ usługodawca-klient niż zaangażowanie emocjonalne i rozczarowanie prowadzące do frustracji.

 

I na koniec...

... jeszcze sympatyczny dowcip, a może suchar jak kto woli:

Otoczenie: wypasiona chata znanego biznesmena, przed domem dwie limuzyny i sportowy kabriolet.
Uczestnicy: ona - piękna, szczupła, lekko opalona blondynka, lat 20, oraz on - nieco otyły, trochę pomarszczony, opuchnięty i zmęczony pan, wiek 59 lat.

Poranek. Pan z trudem wygrzebał się z jedwabnej pościeli, dopełzł do toalety gdzie wykonał poranny rytuał z użyciem masakrujących dźwięków połączonych z ciężkimi westchnieniami. Po chwili wyszedł w obsikanych bokserkach i spojrzał do lustra. Patrząc na swe odbicie wykrzywił się z obrzydzeniem. Spojrzał jednak w stronę łóżka, w którym jeszcze słodko spała ona. Jeszcze raz spojrzał w lustro i na nią.

Uśmiechnął się delikatnie i szepnął chyba sam do siebie: ależ trzeba k.... kochać te pieniądze.

Cóż, miłość nie jedno ma imię.