Coraz więcej ludzi szukając złotej recepty aby zbudować super masę mięśniową - najlepiej jeszcze dzisiaj i jeszcze do kolacji, pokłada nadzieje w tzw. Suplementach Cud. Abstrahując od chwytów marketingowych z pogranicza „Baśni z 1001 nocy” – gdzie nawet średnio rozgarnięty facet rozumie, że tkwi w tym jakiś haczyk. A najlepiej oczywiście, żeby na końcu tego haczyka znalazł się dobrze wypchany portfel. Nie będę tu pisał, o których produktach mówię, bo co bym nie powiedział to będzie darmowa reklama. Ale do wszystkich kochanych producentów takich „bubli” robię teraz „oko prawdy”.
W dzisiejszym artykule doświadczony trener i dietetyk Igor Mieńkowski pomoże nam zaoszczędzić i wskaże, które suplementy są warte kupienia, a na które po prostu szkoda naszego czasu i pieniędzy.
Jako, że od wielu lat trenuję i sam w swoim życiu nabrałem się na wiele takich „cudów wianków” - śmiało mogę powiedzieć, że czasem trudno się temu oprzeć!
Zewsząd jesteśmy atakowani błyszczącymi billboardami gdzie najczęściej wesoło paradujący wypakowany, niczym ruski czołg, kulturysta macha do nas – a w drugiej ręce trzyma pudełko z magicznymi tabletkami i jednoznacznie daje nam do zrozumienia, że jego okazała muskulatura to wynik jedynie brania tych wspaniałych tabletek.
Amazing! Gdyby to było takie proste to myślę, że 99,9% populacji wyglądałaby co najmniej tak dobrze jak Krzysztof Ibisz. Jednak tak nie jest. Ba, czasem mam wrażenie, że klata przed brzuchem to rzadkość. Najczęściej wygląda to tak, że gdy idzie sobie rodzinka to najpierw widać brzuch, potem brzuch, następnie właściciela brzucha i dopiero widzimy pozostałych członków rodziny.
Wielu facetów jest zapuszczonych - to fakt. Ale cóż jedząc przez 20 lat po kilogramie spaghetti na kolację trzeba być hipokrytą żeby stanąć przed lustrem i powiedzieć, wskazując na swój brzuch: „Cholera a to skąd się tu wzięło?”
W dzisiejszym artykule chcę podzielić się z Wami moim doświadczeniem i wskazać choć kilka suplementów, które poza formą mają też treść – czytaj: naprawdę działają.
Młody jęczmień
”Co Ty, trawę wpierdzielasz?” To był najczęstszy tekst, który słyszałem. Notabene jeśli chodzi o świadomość polskiego społeczeństwa na temat suplementacji to nadal jesteśmy niestety daleko w tyle za ... - ze względu na poprawność polityczną nie wolno teraz pisać za kim.
Typowy trenujący na siłce ogarnia co to jest odżywka białkowa i kreatyna. I tyle. Jak przeciętny ćwiczący słyszał od brata kolegi, który mu powiedział, że istnieje coś takiego jak BCAA czyli aminokwasy rozgałęzione (notabene też polecam) to już błyszczy w towarzystwie i chwali się wszystkim w szatni czego on to przed treningiem nie łyka.
Młody Jęczmień? Już sama nazwa wskazuje, że coś jest z chłopakiem nie tak, przecież to taka mało męska nazwa. Lepiej byłoby brać Super Hardcore Mass Formula i chwalić się tym kolegom, bo to z pewnościa musi być odżywka dla hardcorowych koksów. Ah te chwyty marketingowe. Więc dlaczego Młody Jęczmień?
Po pierwsze
jest bardzo silnym produktem zasadotwórczym czyli działa odkwaszająco na organizm, kto męczył swój organizm fast foodami przed rozpoczęciem treningów na siłce to moim zdaniem dla niego powinien być to główny suplement w diecie.
Po drugie
cała masa minerałów, przede wszystkim potas i magnez, ten pierwszy chroni nas przed wysokim ciśnieniem a ten drugi zabezpiecza przed stresem oksydacyjnym, który jest wrogiem optymalnej formy treningowej.
Po trzecie
Młody Jęczmień to bardzo silny przeciwutleniacz, który niszczy wolne rodniki, nie chcesz mieć raka i innych paskudnych chorób? To lepiej się zabezpiecz.
Po czwarte
pomaga w walce z takimi schorzeniami jak: choroby serca i naczyń krwionośnych, nadciśnienie tętnicze, osłabiona odporność, choroby płuc (w tym astma), choroby nerek, choroby przemiany materii (otyłość), problemy z koncentracją.
Po piąte
Młody Jęczmień to duża dawka tryptofanu, aminokwasu, który sprzyja poprawie samopoczucia a co za tym idzie również wydolności na treningu.
Młody Jęczmień stosuję od kilku lat i śmiało polecam go wszystkim amatorom sportów wszelakich dla podtrzymania zdrowia i kondycji psycho-fizycznej. A gdyby ktoś was nakrył na siłowni, że używacie trawy do poprawy osiągów siłowych i krzywo będzie się na was patrzył - zaproście go do wspólnego treningu. Wtedy wychodzi kto jest prawdziwy a kto tylko twardego udaje.
Odżywka białkowa WPC
Tego suplementu nie muszę pewnie Wam przedstawiać gdyż jest Wam doskonale znany. Odżywka białkowa jest dla trenujących kulturystykę tym co święty obrazek dla zagorzałego chrześcijanina. Gdy obudzisz kulturystę o 2 w nocy to może nie pamiętać jak ma na nazwisko ale na pewno będzie wiedział, na której półce leży jego odżywka białkowa.
O istocie tego suplementu nie ma co dywagować, gdyż oczywiste jest, że białko, które dostarczamy z pożywienia to jedno, ale czasem nie sposób dostarczyć go ze zwykłego pożywienia (przykład – wakacje z dziewczyną a w najbliższej okolicy jedyna knajpa to ta wegańska a Ty zastanawiasz się czy ten jeden gram białka na 100 gram marchewki warto wliczać do swoich dzisiejszych makroskładników).
Przezorny zawsze ubezpieczony, więc gdy zastaną Cię okoliczności przyrody w których jedynym źródłem białka będzie to, które zeskrobiesz ze ściany w przedpokoju – miej pod ręką odżywkę białkową gdyż poprawi ona jakość Twojej tkanki mięśniowej, zwiększy wytrzymałość na treningu oraz przyspieszy regenerację.
Omega 3
Potencjalna sytuacja: zmęczony styrany ciężką harówą Mężczyzna wraca z pracy. Szef zawalił go papierami został dwie godziny dłużej, ostatni autobus mu uciekł i szedł z buta kilka kilometrów, po drodze jeszcze jakiś dres przywłaszczył sobie jego telefon. Hardcore, no ale przecież samo życie. Mężczyzna ze łzami w oczach trafia wreszcie do domu i w opłakanym stanie nie zdejmie butów, kurtki, tylko legnie na kanapie i włączy, aby się odstresować, jakiś program przyrodniczy. Za chwilę z krzykiem wpada żona spycha go nogami z tejże kanapy a sama wygodnie się rozsiada i włącza M jak miłość. Śpiewając mu jeszcze prosto w twarz z premedytacją:
M - jak miłość, wiele imion ma!
M - jak miłość, niepozorna tak!
M - jak miłość, chodzi drogą swą!
Reklama
Mężczyzna szuka w pamięci wszystkich słów które nie zaczynają się na k… i na ch…, żeby wyjść z twarzą z całej sytuacji, w końcu mówi:” dobra i tak nie mam ochoty już patrzeć na te pingwiny z Grenlandii mam to gdzieś! „
Teraz spójrzmy na wszystko z boku - u mężczyzny z naszej opowieści właśnie wydziela się kortyzol, choć dobrze to skrywa. Teraz trochę nauki: przewlekły nadmiar kortyzolu we krwi prowadzi do charakterystycznego przemieszczenia się depozytów tkanki tłuszczowej (bawoli kark, twarz księżyc w pełni, otyłość brzuszna, chude kończyny), powstania rozstępów o charakterystycznej różowej barwie, trądziku oraz insulinooporności. Kortyzol to nasz wróg bez dwóch zdań, dlatego warto się przed nim skutecznie zabezpieczyć. Najlepszym suplementem aby to zrobić są, moim zdaniem, kwasy Omega 3.
Dzięki nienasyconym kwasom tłuszczowym omega 3 pomaga zwalczyć nam stany zapalne w organizmie i po prostu ustrzec się przed niebezpieczeństwem ale przede wszystkim omega 3 zmniejsza uczucie lęku i tzw. niepokoju wywołanego przez bodźce zewnętrzne. Po ciężkim treningu warto przyjąć jedną kapsułkę omega 3, bo wtedy poziom hormonu stresu jest dość wysoki. Zabezpieczy to przed niechcianym wpływem kortyzolu na odbudowę naszych włókien mięśniowych i przyczyni się do skutecznej regeneracji.
Co prawda nie wiem czy mężczyzna z naszej opowieści trenuje ale jedno co wiem, to, że życie potrafi czasem dać nieźle w kość a Omega 3 to dla nas trenujących as w rękawie. Korzystajmy z niego bo jest to suplement w naprawdę w rozsądnej cenie – 90 tabletek (3 miesięczna kuracja) można kupić za około 19 zł.
ZMA
Jest to czarodziejskie połączenie chelatów magnezu i cynku z witaminą B6. Prosty skład, rewelacyjne działanie, czyli to o co nam trenującym właśnie chodzi. Stosując ZMA masz również pewność, że nigdy nie usłyszysz tych 4 zdań od swojej dziewczyny:
- „Ten ratownik na basenie jest taki męski ciekawe ile wyciska na klatę?”
- „Kotku nie odbieraj telefonu bez mojej zgody bo później mi mówią, że zadaję się z małolatami.”
- „Już, tak szybko? no trudno, to ja idę zapalić”
- „Byłeś w biedronce i wszyscy wepchnęli się przed ciebie w kolejkę, nawet ta przemiła 90 letnia staruszka bez zębów? Bywa kochanie”
Jeśli jednak usłyszałeś któreś z tych zdań od swojej dziewczyny a stosujesz ZMA to pamiętaj, że musi minąć trochę czasu aż suplementy, które stosujesz zaczną działać i spełnią właściwe funkcję. Więc głowa do góry panowie :)
Zima to dobry okres, aby zastanowić się głębiej czy te wszystkie suplementy i stymulanty, które braliśmy bez opamiętania w czasie wakacji aby zaszpanować swoim torsem przed kobietami naprawdę były warte pieniędzy, zachodu i zdrowia.
Zachęcam również w przyszłości do konsultacji ze mną czy suplement, który zachwalał sprzedawca i robił to z premedytacją islamskiego terrorysty – naprawdę jest wart swojej ceny. Chętnie pomogę, aby jak najmniej osób popełniło ten błąd. Bo sam w swoim życiu wydałem o wiele za dużo na produkty, które poza dobrą reklamą nie były warte funta kłaków, tudzież trzech szelągów.
Autorem artykułu jest mgr Igor Mieńkowski - właściciel firmy Fitness Security, dyplomowany trener personalny, instruktor kulturystyki, dietetyk.
Prowadzi treningi personalne w prywatnej siłowni, a także zajmuje się kompleksowym doradztwem treningowym oraz dietetycznym. Na co dzień pomaga wielu osobom w całej Polsce dojść do życiowej formy i na nowo rozkochać się w życiu. Jest otwarty na współpracę.
Bezpośredni kontakt z autorem: imienkowski@gmail.com lub FB - Igor Mieńkowski