Moto Sfera

Toyota GT86

Toyota GT86

Spojrzenie na Toyotę GT86 zmienia się wraz ze zmianą miejsca z którego patrzymy. Po otwarciu drzwi trzeba wykonać delikatną gimnastykę, która pozwoli na zanurzenie ciała w sportowym, kubełkowym fotelu. Jak czas później pokaże będzie on pełnił rolę wspaniałego przyjaciela, szczególnie podczas szybkiego pokonywania zakrętów

 

Zapinam pas bezpieczeństwa i od razu doceniam udogodnienie w postaci specjalnej klamry trzymającej pas na krawędzi fotela. Nie trzeba sięgać po niego daleko do tyłu, wystarczy instynktowne wyciągnięcie ręki i bez problemu w niego trafiam. Zapinam pas i biorę się za odpalenie silnika.

Starter umieszczono bardzo nisko, ale jest na tyle wielki, że nie mam problemu z jego odnalezieniem. Naciskam i do moich uszu zaczyna dobiegać pierwszy dźwięk. Na razie trudno go zdiagnozować. Doskonale zdaję sobie sprawę, że pod maską pracuje wolnossąca jednostka napędowa od Subaru o mocy 200 KM. To Boxer, bez turbodoładowania. Toyota dorzuciła do silnika tylko swój techniczny majstersztyk w postaci systemu wtrysków paliwa oznaczonego D-4S. Paliwo może być podawane bezpośrednio do cylindra oraz kanału dolotowego lub tylko bezpośrednio do cylindra. Reszta jest zasługą fabryki Subaru położonej jakieś 100 kilometrów od Tokio.

Pierwszy rzut oka na wnętrze. W oczy rzuca się prostota wykonania. W zasięgu rąk i wzroku tylko najpotrzebniejsze rzeczy do obsługi zestawu audio, klimatyzacji, nawiewu i ogrzewania tylnej szyby. Do tego jeszcze przycisk świateł awaryjnych, systemu VSC Sport i stabilizacji toru jazdy. Na tym koniec. Kierownica o średnicy 365 milimetrów /najmniejsza kierownica jaką zamontowano w Toyocie/ pozbawiona jest tego, co nazywamy w dzisiejszym świecie stroikami na choince. Nie ma dosłownie na niej nic, oprócz czerwonej nici, która spaja skórę, którą jest obłożona. Brawo dla twórców za tak odważny krok. W końcu nie od dziś wiadomo, że kierownica służy do kierowania pojazdem, a nie bawienia się zestawem multimedialnym, odbieraniem telefonu, czy przerzucaniem sobie informacji w komputerze pokładowym. Skupiamy się tylko na prowadzeniu auta, a nie na mało istotnych sprawach. Tym bardziej, że do okiełznania koni pod maską trochę mamy.

Przenoszę dłoń na drążek zmiany biegów. Do mojej dyspozycji w manualnym zestawieniu skrzyni jest 6 biegów do przodu i oczywiście wsteczny. Wrzucam jedynkę i od razu wiem, że jest świetnie. Krótka droga prowadzenia drążka i delikatny opór jest taki jak w aucie sportowym. To lubię! Wspomaganie układu kierowniczego świetnie współgra z tym co dzieje się na styku kół z nawierzchnią, a przekazywane informacje od razu do mnie docierają. Nie mam żadnych obaw co do tego, jak zachowa się auto. Nad wszystkim panuję, choć warunki na drodze nie należą do łatwych. Dodatkowym utrudnieniem są letnie opony. Na szczęście na razie nad tym co robię czuwają systemy kontroli trakcji. Już nie mogę doczekać się chwili w której „anioły stróże" wyślę na urlop. Wszystko wyłączę i będę mógł sobie pojeździć bokami.

Tymczasem delektuje się jazdą w ruchu miejskim. Okazuje się, że Toyota GT86 to „cywilizowany" sportowiec. Dzięki cywilnym opon w rozmiarze 17 cali dziury nie stanowią żadnego problemu. Jest prawie jak w aucie kompaktowym. Podoba mi się takie podejście do tematu. Mamy dwa jednym. Auto cywilne z cechami samochodu sportowego. O sportowym charakterze przekonuję się, gdy tylko docisnę pedał gazu zdecydowanym ruchem nogi i wjadę w serię zakrętów. Powyżej 5 tysięcy obrotów do środka dobiega odgłos pracy jednostki napędowej ze zdwojoną siłą. Widać, że lekcja z akustyki została bardzo dobrze odrobiona. Zresztą dotyczy to także sprzętu audio. Na jakość dźwięku nie będziecie narzekać.

Czas na odrobinę szaleństwa. Gaz do dechy, szybka zmiana kierunku jazdy i już można się bawić uciekającym tyłem. Okazuje się, że liczby na pewno nie kłamią. GT86 jest świetnie zbalansowana. Zerkając w specyfikację techniczną dostrzegam liczby 53:47. I wszystko jasne, prawie idealne rozłożenia masy pojazdu sprawia, że tak łatwo można nad nim zapanować. Nawet po odłączeniu systemów kontroli trakcji nie jest źle. Oczywiście trzeba być bardziej czujnym i jeszcze szybszym, ale nadal można się świetnie bawić bez żadnych konsekwencji. Pomaga nam dodatkowo nisko umieszczony środek ciężkości - 460 mm nad powierzchnią asfaltu. Naprawdę szorujemy tyłkiem po ziemi. Wspaniałe uczucie.

A co z przyspieszeniem? Dane fabryczne mówią o 7,6 sekundy od 0-100 km/h. I wszystko byłoby OK, ale korzystając w pełni z możliwości jakie oferuje silnik Subaru miałem wrażenie, jakby te wartości były zdecydowanie lepsze. W każdym bądź razie jazda nie rozczarowuje, a wręcz odwrotnie. Wprawia nas w jeszcze lepsze samopoczucie. Jeżdżąc Toyotą GT86 chce się najzwyczajniej w świecie dociskać gaz mocniej i szybciej. Zmieniać biegi jak najczęściej i wprowadzać wskazania obrotomierza w jak najwyższe położenie. I nie należy się przejmować ostrzegawczą lampką. Co najwyżej wzrośnie zapotrzebowanie na benzynę. A ta w przypadku GT86 jest droga. Producent zaleca karmienie jednostki napędowej paliwem o wartości 98 oktanów lub wyższym....

Toyota GT86 to samochód, który dostarcza sporej frajdy z jazdy. Koncern udowodnił, że nadal potrafi produkować samochody nie tylko te przeznaczone do masowej produkcji i dla zwykłego Kowalskiego. Tym razem oddała to co najlepsze i najprostsze w wydaniu sportowego coupe. Kierownica służy do kierowania, w środku jest normalnie, bez elektronicznej ekstrawagancji, a do uszu kierowcy dociera przyjemne warczenie silnika, który uwalnia dreszcze na naszych plecach po przekroczeniu 5 tysięcy obrotów. Toyota GT86 na pewno zdobędzie sobie wielu zwolenników, a jednym z nich na pewno już jestem ja.

Sławomir Herman