Moto Sfera

Volkswagen Passat

Volkswagen Passat

Czy Volkswagen ma jakieś ukryte zalety, które powodują, że klienci są mu wierni? Postanowiłem się o tym przekonać zasiadając za kierownicą Volkswagena Passata. Już na starcie nie jest za dobrze. Volkswagen Passat w wersji kombi to niczym nie wyróżniający się pojazd wśród innych na naszych drogach. Ot zwykły kawał solidnego, masywnego auta.

 

Jedyny powiew cudownej świeżości nadawał mu przód, który w całej gamie Volkswagena jest niczym wyczekiwane słońce podczas urlopu. Naprawdę fantastyczna robota. Jest tam wszystko co powinien dostać kierowca. Mamy duże logo marki, świetnie poprowadzone chromowane paski, które na końcach delikatnie się wyginają na boki dodając nieco dynamizmu i wlot powietrza dyskretnie wkomponowany w całość - te elementy przodu sprawiają, że na VW Passata warto patrzeć właśnie od tej strony. Reszty lepiej unikać.

Wnętrze - tutaj zdania są podzielone. Dla mnie jest ono nudne, ale praktyczne. Znalazłem kilka promyków, które rozświetlają ten niemiecki ład, ale to za mało, by można napisać, że czujemy się tam świetnie. Producent dodał zegarek w ozdobnej listwie oddzielającej górną część kokpitu od panelu środkowego. Nadaje on pewnej elegancji i sprawia wrażenie, że siedzimy w drogim samochodzie. Najbardziej jednak cieszy oko licznik dziennego przebiegu kilometrów, w którym liczby zmieniają się poprzez ich obrót. Szczerze mówiąc, można jechać i delektować się tym widokiem. Kolejna ekstrawagancja to przycisk odpowiedzialny za odpalanie silnika i jego gaszenie. Umieszczono go tuż po lewej stronie lewarka zmiany biegów. Czy jest to fajne? Moim zdaniem nie, ale na pewno modne i to kolejny element wyposażenia Passata mający kończyć z nudą. I na tym koniec ekstrawagancji, polotu i...zachwytu z mojej strony.

Volkswagen Passat w wersji kombi to samochód, który wszystkie niedobory stylistycznej mody nadrabia...mechaniką. Zawieszenie pracuje wyśmienicie i to bez względu na jakość polskich dróg. Po prostu tutaj konstruktorzy swoją pracę wykonali świetnie. Przyłożyli się nawet do tego, aby bez względu na to czy jesteśmy załadowani, czy nie podróż odbywała się praktycznie w takich samych warunkach. Do tego dołączono świetne wyciszenie wnętrza. Czapka z głowy przed tymi, którym udało się dać tyle komfortu.

Pod maskę wsadzono silnik 1,8 TSI o mocy 160 KM. Nowoczesna technologia sprawia, że przy normalnej eksploatacji samochodu odwdzięcza się on nam w miarę niskim zużyciem paliwa. Przy masie ponad 1500 kilogramów Passat potrzebował średnio 7,8 litra benzyny na 100 km, a to już jest do przyjęcia. Niestety, gdy tylko spróbujecie zaszaleć wskazania niebezpiecznie wędrują pod wartość 11 litrów. Szkoda tylko, że ręczna skrzynia biegów miała się w tym przypadku jak pięść do nosa. Jej toporna praca psuła obraz niemieckiej technologii. Nieumiejętne obchodzenie się pedałem sprzęgła /szczególnie podczas szybkiej zmiany biegów/ powodowało nieprzyjemne zgrzytanie, a to dla auta kosztującego... po prostu nie przystoi.

Sławomir Herman