Toyota Mirai to pierwszy na świecie seryjnie produkowany samochód napędzany wodorowymi ogniwami paliwowymi. Swój debiut auto miało pod koniec zeszłego roku w Japonii, a teraz pojawi się także w Europie. Czy nowość z kraju Kwitnącej Wiśni nie okaże się nadto ekstrawagancka dla Starego Kontynentu?
Historia innowacji wprowadzanych na rynku motoryzacyjnym przez Toyotę jest bardzo długa. W nawiązaniu do modelu Mirai możemy śmiało wspomnieć tu o samochodach wyposażonych w napęd hybrydowy składający się w przypadku aut japońskiej marki z silnika benzynowego oraz elektrycznego. Dobrze znany model Prius rozpoczął tę erę, a jego pierwszy egzemplarz pojawił się w Europie 15 lat temu.
Co można powiedzieć o samej Toyocie Mirai? Z pewnością że jest samochodem ekstrawaganckim już na pierwszy rzut oka. Dalej pojawia się zaciekawienie związane z nowym rodzajem napędu, a później dopiero obawa o to - gdzie można zatankować wodór oraz ile to wszystko będzie kosztowało. Ekolodzy będą zadowoleni dodatkowo z faktu, że jedynym efektem ubocznym przemieszczania się Toyotą Mirai ma być… para wodna.
„Jest to punkt przełomowy, rozpoczynający nową erę czystej motoryzacji. Wraz z rynkowym debiutem Mirai i jej systemu ogniw paliwowych, Toyota wprowadza czystą, bezpieczną i emocjonującą technologię, która zmieni oblicze napędów w motoryzacji na kolejne 100 lat. Pierwsze egzemplarze Mirai dostarczymy klientom w Europie już we wrześniu. Podobnie jak 15 lat temu, kiedy wprowadzaliśmy Priusa, dziś czujemy się dumni i podekscytowani, udostępniając w Europie kolejny wielki przełom technologiczny” – skomentował europejski debiut Toyoty Mirai Karl Schlicht, Executive Vice President Toyota Motor Europe.
Pierwszymi krajami europejskimi, w których będzie można nabyć Toyotę Mirai będą Wielka Brytania, Dania oraz Niemcy. Od roku 2017 dostępność zostanie poszerzona, w zależności od dostępności infrastruktury wodorowej. I tu pojawia się główny problem nowej technologii prosto z Japonii - nawet jeśli komuś spodoba się bryła tego pojazdu, albo też wystarczy mu wysoki poziom innowacyjności (ot taki gadżet) to w większości wypadków zwyczajnie nie będzie możliwości zatankowania tego cudu techniki. Toyota przemyślała ten ruch i udostępniła jakiś czas temu wszystkie swoje „wodorowe” patenty zupełnie nieodpłatnie całemu światu - dzięki temu możliwy będzie szybszy rozwój tej technologii, a więc i jej popularyzacja. A pamiętajmy, konkurencja nie śpi i wkrótce też pokaże z bliska swoje propozycje aut przyszłości.
Na koniec pozostaje odpowiedzieć na jedno pytanie - ile taka przyjemność kosztuje? U naszych sąsiadów za zachodnią granicą nowa Toyota Mirai ma kosztować 66 000 Euro (a do tego dochodzi podatek VAT). Nic zatem dziwnego, że producent planuje w pierwszej kolejności sprzedać jedynie 50 egzemplarzy (2015), a w przyszłym roku tylko dwukrotnie więcej.
Łukasz Heger