Nie ma oczywiście nic szkodliwego zabawnych i swawolnych dodatkach do zachowań seksualnych, ale gdy stają się one obsesją, zastępującą i wykluczającą osobiste relacje emocjonalne między mężczyzną a kobietą, wówczas ich ostatecznym skutkiem jest obniżenie rzeczywistej wartości danego związku. Chociaż rozbudowują one jeden z elementów sekwencji seksualnej, w ostatecznym rozrachunku sekwencję tę skracają.
Młodzi kochankowie, którym potrzebne jest urozmaicenie w spółkowaniu, a nie tylko po prostu sporadyczne zabawy poszukiwawcze w tym zakresie, być może nie są już wcale młodymi kochankami. W późniejszym okresie życia, gdy partnerzy przeszli już przez intensywne stadium tworzenia się związku pary i osiągnęli spokojniejsze stadium podtrzymywania związku pary, uznają być może, że ich aktywność seksualna odzyska pierwotną intensywność, jeśli ją jakoś upiększą i wzbogacą. Taka potrzeba byłaby jednak czymś niezwykłym u ludzi młodych i prawdziwie w sobie zakochanych.
Nie trzeba dodawać, że nie oznacza to wcale konieczności potępienia lub stłumienia jakichkolwiek przejawów intymności seksualnej, choćby najbardziej wymyślnych i niezwykłych. Jeśli tylko są one dobrowolne i uczestniczą w nich osoby dorosłe w miejscu prywatnym, nie powodując żadnych szkód fizycznych, nie istnieje żadna przyczyna biologiczna, dla której należałoby uznać je za niezgodne z prawem lub potępiać, jak bywa to jeszcze w niektórych krajach. Przykładem mogą tu być stosunki oralno-genitalne. Zazwyczaj pojawiają się dopiero po kilku pierwszych zbliżeniach jako dalsze upiększenie intymności genitalnej.
Później, gdy współżycie staje się regularne, stosuje się je często jako standardowy wzorzec przedkopulacyjny i w tej roli stosowano je od dawna, o czym świadczy sztuka starożytna.
Współczesne badania amerykańskie ujawniają, że obecnie kontakty oralno-genitalne jako część składowa aktywności przedkopulacyjnej występują u około połowy małżeństw. Stwierdzono, że kontakt między ustami mężczyzny a genitaliami kobiety stosuje w zbliżeniach 54 procent par, a kontakt między ustami kobiety a genitaliami mężczyzny 49 procent par. Chociaż liczby te są znacznie niższe niż liczby odnoszące się do innych zachowań przedkopulacyjnych, to jednak około pięćdziesięcioprocentowa przeciętna, z jaką w całej badanej populacji występują kontakty oralno-genitalne, nie uzasadnia chyba określania ich jako "nienormalne". Mimo to jednak i mimo to, że aktywność taka jest bardzo rozpowszechniona u innych ssaków, uważa się ją często za nienormalny przejaw intymności.
Praktyka ta jest potępiona przez religijne kodeksy moralne tradycji judeochrześcijańskiej, nawet u par małżeńskich, a bywa też uważana nie tylko za niemoralną, ale za niezgodną z prawem.
Zdumiewające, że jeszcze dziś taki stan rzeczy istnieje niemal we wszystkich stanach Ameryki Północnej. Ściślej mówiąc, jedynie w Kentucky i w Karolinie Południowej amerykańskie pary małżeńskie mogą, nie łamiąc prawa, oddawać się jakimś formom kontaktu oralno-genitalnego. Znaczy to, że w ostatnich czasach 50 procent wszystkich innych obywateli amerykańskich, formalnie biorąc, przekroczyło czy przekracza prawo w którymś okresie życia małżeńskiego. W stanach, gdzie praktyki te są nielegalne, z wyjątkiem stanu Nowy Jork, gdzie są one zakwalifikowane do kategorii wykroczeń, uznaje się je za przestępstwo. W stanach Illinois, Wisconsin, Missisipi i Ohio prawo sankcjonuje osobliwy rodzaj nierówności seksualnej, gdy bowiem mąż nawiązuje kontakt oralny z żoną, to jest to zgodne z prawem, gdy zaś żona aktywnie angażuje się w podobny sposób, popełnia przestępstwo.
Te dziwne ograniczenia prawne rzadko są przestrzegane w praktyce, a w ostatnich latach, gdy zezwolono na sprzedaż i reklamę aromatycznych natrysków dopochwowych, stały się wręcz absurdem. Wykorzystuje się jednak czasami w sprawach rozwodowych, wymieniając praktyki oralno-genitalne jako przykład "psychicznego znęcania się" w małżeństwie. Wskazywano też na to, że teoretycznie biorąc, takie prawo może ułatwiać szantaż. Z biologicznego punktu widzenia nie istnieją żadne argumenty przeciw kontaktom usta-genitalia. Wprost przeciwnie, jeżeli pomagają one zwiększyć emocjonalną intensywność aktywności przedkopulacyjnej, służą tylko zacieśnieniu wzajemnej więzi między małżonkami i w ten sposób umacniają stan małżeński, tak energicznie i na tyle innych sposobów chroniony przez Kościół i przez prawo.
Badając szczegółowo formy, jakie przybiera ten rodzaj intymności u ludzi, można dostrzec różnicę między człowiekiem i innymi ssakami praktykującymi kontakty oralno-genitalne. U innych gatunków praktyka ta zaczyna się zwykle od obwąchiwania i trącania nosem, co następnie przechodzi w lizanie. Rzadziej występuje rytmiczne pocieranie. Takie działanie daje dokładne informacje o stanie genitaliów partnera.
W odróżnieniu od ludzi inne gatunki ssaków osiągają pełną sprawność seksualną jedynie w pewnych okresach roku lub w pewnych określonych fazach cyklu menstruacyjnego i dlatego, zwłaszcza dla samca, przed podjęciem próby spółkowania, ważne jest, aby wiedzieć jak najwięcej o stanie pobudzenia partnerki. Przyłożenie nosa lub pyska do strefy genitalnej dostarcza cennych wskazówek dotyczących zapachu, smaku i konsystencji. Rzeczywista stymulacja partnerki za pomocą tych kontaktów ma prawdopodobnie znaczenie drugorzędne.
U człowieka sytuacja jest odwrotna, gdyż większe znaczenie ma element stymulacji. Usta w większym stopniu służą do pobudzenia partnerki lub partnera niż jako środek do zdobycia wiedzy o jej lub jego stanie gotowości seksualnej. Z tego też powodu u ludzi rytmiczne ruchy frykcyjne nabierają większego znaczenia niż zwykłe dotykanie czy lizanie, przy czym kobieta, naśladując ruchy kopulacyjne, używa ust jako pseudopochwy. Mężczyzna może też używać języka jako pseudoczłonka, ale częściej stosuje stymulację łechtaczki przez rytmiczny nacisk języka. Imituje on w ten sposób wielokrotny masaż narządu kobiety podczas ruchów kopulacyjnych. Dla mężczyzny wielką zaletą takiego niby-spółkowania jest to, że daje ono kobiecie przedłużoną stymulację, podczas gdy sam mężczyzna nie doznaje przy tym zaspokojenia w formie orgazmu.
W ten sposób może on zrekompensować sobie dłuższy czas, jakiego przeciętnie potrzebuje kobieta dla osiągnięcia orgazmu.
To tłumaczy, dlaczego ten przejaw intymności seksualnej znajduje szersze zastosowanie wśród mężczyzn niż wśród kobiet. Stwierdzono jednak, że tego rodzaju praktyki są inaczej przedstawiane w filmach porno. Przeprowadzone niedawno badania nad historią tego typu filmów nakręconych w ciągu ubiegłego półwiecza dowodzą, że omawiane tu praktyki pokazywano znacznie częściej w wykonaniu kobiet niż w wykonaniu mężczyzn. Ma to swoje specjalne uzasadnienie. Filmy te tradycyjnie kręcono na wyłącznie męski użytek, bo były przeznaczone do pokazywania podczas spotkań z wyłącznym udziałem mężczyzn i często określano je mianem filmów "męskich".