Żyć Dobrze

Chleba i igrzysk

Chleba i igrzysk

Powyżej przytoczony okrzyk wznoszony przez rzymskie pospólstwo, od czasów starożytnych aż do dnia dzisiejszego nie stracił wiele na swojej aktualności. Chleba naszego powszedniego nam dostatek, a więc w poszukiwaniu igrzysk chwytamy za pilota i zasiadamy przed telewizorem. A tam, na jaki kanał nie przełączymy masa programów z gatunku, „Dlaczego Ja?”, „Trudne Sprawy”, „W11 –Wydział Śledczy”, „Ukryta Prawda” itp.

 

Mowa rzecz jasna o mnogiej obecności paradokumentów w ramówce programowej i ich równie masowej widowni, która liczona jest w milionach. Mimo miałkiej fabuły, żenująco słabej gry aktorskiej i płytkich dialogów, popularność gatunku nie słabnie, a kolejne tytuły pojawiają się jak grzyby po deszczu. W czym tkwi, więc sukces paradokumentów?

Czym jest wyżej przytoczony gatunek? Spieszę z wyjaśnieniem! Pomysł nie jest nowy. Seriale paradokumentalne, albo telenowele dokumentalne (docu soaps) zaczęto kręcić w telewizji brytyjskiej w połowie lat 90. Prekursorem tego gatunku na polskim gruncie była TVP realizująca takie produkcje jak „Szpital Dzieciątka Jezus” czy „Kawaleria Powietrzna”. Największym powodzeniem cieszył się jednak cykl „Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym”, przedstawiał on losy dziewczyn z prowincji marzących o karierze modelek, które zamiast tego ostatecznie kończyły tarzając się w kisielu na wiejskiej dyskotece.

Każdy odcinek serialu paradokumentalnego przedstawia losy przeciętnych zjadaczy chleba, którym życie nagle postanowiło spłatać figla. Serial kieruje się zasadą im gorzej tym lepiej. Wszystkie historie wymyślane są przez scenarzystów, a całość odgrywana jest przez aktorów-amatorów, wyłonionych podczas castingów. Uczestnikom daje to możliwość wykazania się a producentom zaoszczędzenia kasy co w czasach kryzysu nie jest bez znaczenia. W każdym odcinku towarzyszy nam wszechwiedzący narrator.

 

Nie ma, co do tego wątpliwości, że za sprawą przytoczonych we wstępie produkcji, serial paradokumentalny przeżywa swój prawdziwy renesans. Mimo licznych głosów krytyki i oburzenia wobec rozrywki tak niskiego formatu, wciąż cieszy się on dużą popularnością. Świadczyć o tym mogą wyniki oglądalności. Wśród 5 najchętniej oglądanych znajdują się takie tytuły jak „Szpital” z prawie 20 % udziałem czy „W11” z 11 %. Obie produkcje emitowane są w stacji TVN

TOP 5 paradokumentów 16-49

Codzienne seriale paradokumentalne w okresie od 3 marca do 23 kwietnia 2014 roku - top 5 tytułów

Wszyscy 16-49

Tytuł

Kanał

Dni i godz. emisji

AMR

SHR %

SZPITAL /SER.PARADOK.POL./

TVN

poniedziałek - piątek 18.00

840 559

19,99%

W-11 WYDZIAL SLEDCZY /SER.KRYM.POL/

TVN

poniedziałek - czwartek 20.50

753 856

11,53%

DLACZEGO JA? /SER.OBYCZ.POL./

Polsat

poniedziałek - piątek 17.00

540 089

15,70%

UKRYTA PRAWDA /SER.OBYCZ.POL./

TVN

poniedziałek - piątek 17.00

515 880

15,21%

MALANOWSKI & PARTNERZY /SER.KRYM.POL./

Polsat

poniedziałek - piątek 16.30

487 152

16,98%

Źródło: www.wirtualnemedia.pl

 

Polskie telenowele dokumentalne wyłoniły także prawdziwe ikony, które przez dość krótki czas cieszyły się sporą popularnością. Mowa rzecz jasna o słynnym Dariuszu z „Trudnych Spraw”, który to próbując uwieść wybrankę swojego serca postanowił bez jej wiedzy wskoczyć do jej wanny z butelką szampana.

 

 

Te oraz inne akcje w wykonaniu głównego bohatera jednego z odcinków TS były tak absurdalne, że nie było mowy o tym żeby internauci mogli przejść obok nich obojętnie. Internet w krótkim czasie zaroił się licznymi przeróbkami, demotywatorami czy memami z postacią Dariusza Smyczyńskiego (serialowe imię odtwórcy). W rzeczywistości Dariusz nazywa się Piotr Florczak i jest nauczycielem matematyki. Tak na marginesie, jego występ zapewne nie przysporzył mu autorytetu wśród uczniów. Poza tym Pan Piotr jest bardzo pozytywnym człowiekiem, posiadającym duży dystans do siebie. Krótki wywiad na temat jego i jego roli znajdziecie poniżej.

 

 

Drugim bohaterem, a właściwie parą bohaterów, którym paradokument przysporzył sławy, byli Beatka i Henio z „Pamiętników z Wakacji”. Przygotowywana przez Beatkę potrawa – Mięsny Jeż stała się prawdziwym hitem Internetu podobnie jak śpiewana przez Henia piosenka o nim.

 

 

Każdy chciał poznać przepis na mięsnego jeża, (który w rzeczywistości był kupą mięsa, starannie ułożoną na talerzu) i posmakować go. Serialowy Henio, czyli Piotr Wańko oraz Beatka, Katarzyna Malinowska podobnie jak Piotr Florczak spotkali się z pozytywnym odzewem społeczeństwa. Podpisywali autografy, a ludzie robili sobie z nimi zdjęcia. Jakkolwiek groteskowe nie byłyby role, które odegrali to bądź, co bądź zdobyli sławę o, której przeciętny obywatel może jedynie pomarzyć.

Kariera przytoczonych ludzi, trwała nie mniej ni więcej przysłowiowe 5 minut. Poczuli smak sławy i popularności, jednak było to równie intensywne, co krótkotrwałe zjawisko. Piotr Florczak wystąpił jeszcze w paru odcinkach seriali paradokumentalnych, jednak żadna z jego późniejszych ról nie dorównała słynnemu Dariuszowi. Możemy tylko liczyć na to, że twórcy serialu pewnego dnia ponownie zażyją te same środki odurzające, które brali przy wymyślaniu sceny z Dariuszem w wannie czy mięsnym jeżem.

 

Nowoczesna ekonomia zakłada, że popyt tworzy swoją podaż. Powstaje więc pytanie, czy mamy do czynienia z rzeczywistym regresem intelektualnym społeczeństwa? Czy telewizja dostarczając nam taką „papkę” odpowiada na realne zapotrzebowanie widowni czy po prostu narzuca nam niskobudżetowy chłam? Myślę że jedno i drugie. Poziom naszych rodaków, jeśli się nie cofa to na pewno nie pnie się na wyżyny, co można stwierdzić patrząc na poziom współcześnie pisanych matur czy uczelni wyższych, które powoli zamieniają się w przedszkola dla studentów. Abstrahując od tego uważam, że nie należy od razu zakładać, że człowiek oglądający seriale paradokumentalne jest kretynem.

Czasem to po prostu odskocznia pozwalająca się zrelaksować. Fikcyjne, ale jednak pełne emocji i trudności historie zwykłych ludzi, pozwalają spojrzeć z dystansem na własne życiowe problemy. Co do producentów to jasne, że dobrali się do dojnej krowy i będą z niej ściągać mleko póki przysłowiowa krowa nie zdechnie z wycieńczenia. Tak na pewno kiedyś się stanie i miejmy nadzieję, że na grobie tej krasuli wyrosną piękne kwiaty, a nie zleci się stado much. Tego też dnia lud chcąc obejrzeć igrzyska ubierze koszulę i krawat zamiast krótkich spodenek i podkoszulka.

Bartek Orzechowski