Od kilku lat zauważyć można coraz więcej kampanii promujących szeroko pojętą dbałość o zdrowie wśród mężczyzn. Powstają suplementy i kosmetyki "wyłącznie dla mężczyzn", "z myślą o mężczyznach" i "w trosce o męskie zdrowie". Współczesny facet może, a nawet powinien o siebie dbać. Pytanie tylko, czy krem pod oczy z guaraną na ciężkie poranki i kilka witaminek wystarczą, aby pozostać w dobrym zdrowiu i kondycji?
Mężczyzna to gatunek z natury "niehipohondryczny". Każda kobieta wie, jaka to przeprawa, aby zaciągnąć swojego ukochanego do lekarza. Wymówki "przecież nic się nie stało" i "nic mi nie będzie" są podstawowym orężem w walce z - jak się wydaje - przewrażliwieniem kobiet. Mężczyzna ma być silny, twardy i przede wszystkim nie użalać się nad sobą. Więc jeśli wszystkie kończyny są na miejscu, nogi niosą do przodu, a i głowa nie szwankuje bardziej niż po pokerowym wieczorku z kumplami, to lekarzy omijamy szerokim łukiem. Taka już nasza natura. Każdy woli myśleć, że przez wieczność będzie jak młody bóg, ale niestety ostatecznie to tylko pobożne życzenia. W końcu każdy z nas ma także wiekowego krewnego, który narzeka choćby na bóle reumatyczne, bo nie zadbał o skórzaną kurtkę, kiedy motocyklem odwoził swoją sympatię po wieczornej randce. Zaniedbania z młodości potrafią dotkliwie "odwdzięczyć" się na starość.
Bez nogi, jak bez ręki
Jest taki stary, dobry żart: "Dlaczego faceci nie mają żylaków? - Bo są brzydkie". Nawet jeśli wielu panów z satysfakcją uzna taką argumentację, warto wyjaśnić: faktycznie trudniej u mężczyzny znaleźć cellulit czy żylaki, ale wynika to bezpośrednio z różnic w budowie ciał i gospodarki hormonalnej u kobiet i mężczyzn. Męski tłuszczyk odkłada się główne na brzuchu (tworząc organ nabyty zwany "mięśniem piwnym"), natomiast nadmiary kobiecych walorów lądują głównie na pośladkach, biuście i udach, gdyż naturalną tendencją kobiecego ciała jest utrzymywanie talii. Fakt, że męskie uda są mniej podatne na zgubny wpływ tkanki tłuszczowej, nie powinien uśpić niczyjej czujności; męskie nogi są również na niego narażone.
O tym, że warto mieć sprawne, a przede wszystkim zdrowe nogi, chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Chociaż współczesne czasy zmieniły nas z leśnych w komputerowych myśliwych, a włócznię zamieniliśmy na telefon komórkowy, to chyba każdy z nas chętnie zagra kiedyś z wnukiem w piłkę, lub wybierze się z synem na męską wyprawę w góry. Naprawdę warto zachować sprawność dłużej, niż do 40-tki.
Zaczyna się zwykle od bolących nóg. Są opuchnięte i wydają się ciężkie. To nic takiego - myślisz zmęczony, wykładając je na podnóżek pod koniec dnia. Za chwilkę przejdzie. I faktycznie przechodzi... aż do następnego wieczora. To nakręca spiralę, bo perspektywa treningu nie jest zbyt zachęcającą, gdy dosłownie pada się z nóg.
O ile kobiety wypatrują na swoich nogach każdej najmniejszej skazy, faceci nie przykładają do tego zbyt dużej wagi. To może być ryzykowne.
– Żylaki to nie tylko kwestia estetyki. A mężczyźni są szczególnie narażeni na późne wykrycie chorób układu żylnego, bo ich skóra jest grubsza niż kobieca, co w połączeniu z gęstym owłosieniem stanowi skuteczny kamuflaż – ostrzega dr Bartłomiej Juza, specjalista w zakresie flebologii z Ośrodka Medycznego Osteomed. – Zaskoczeniem dla wielu będzie fakt, że aż 30% mężczyzn w Polsce może cierpieć na takie schorzenia – dodaje.
{jumi[*9]}
Jak dbać?
"Ruch, ćwiczenia, zdrowa dieta" - ileż razy to słyszeliśmy? Stresująca praca, nadgodziny, niespodziewane obowiązki. Nie zawsze jest czas, by zadbać o zdrową dietę i regularny trening. Dodajmy do tego siedzący tryb życia i dolegliwości gotowe. Jak jeszcze możemy się ustrzec?
Chorobami układu żylnego zajmuje się flebologia. Wielu pewnie słyszy to słowo po raz pierwszy. O kardiologu, chirurgu czy - nie daj Boże! - urologu słyszał każdy, ale o flebologu już mało kto. Dlaczego? Choroby żylne często zaczynają się niezauważenie, a ich konsekwencje nie od razu wskazują na ich faktyczną przyczynę. Przykładem są nocne skurcze mięśni, które najczęściej tłumaczy się niedoborami magnezu. Kiedy ograniczenie wypijanej kawy i codzienna dawka magnezu nie wystarczają, łatwo ulec pokusie dalszego samodzielnego poszukiwania przyczyn i inwestowania w farmaceutyki. Maści i tabletki kupowane bez konsultacji z lekarzem potrafią doraźnie zniwelować objawy, ale lepiej jest wcześniej poradzić się specjalisty, niż wydawać krocie na szybkie „uśmierzacze”.
Niegroźnie wyglądające pajączki, bez stosownej diagnozy i profilaktyki, mogą powoli ewoluować w przebarwienia czy stwardnienia skóry. Długotrwale lekceważone mają szansę przerodzić się w poważniejsze schorzenia, takie jak zapalenie żył, zakrzepica żylna czy zatorowość płucna. W mniej pesymistycznym scenariuszu można nabawić się bolesnych wrzodów na podudziach. To już prawdziwy powód do zmartwienia.
Nawet jeśli nie żyjemy w myśl rad wszechobecnych specjalistów od zdrowego stylu życia, nie musimy być skazani na tak poważne powikłania. Współczesne zdobycze technologii medycznej umożliwiają szybką i precyzyjną diagnozę już we wczesnym stadium schorzenia. Nie warto czekać na moment, w którym skalpel okaże się jedynym rozwiązaniem. Dzięki wczesnej diagnozie leczenie będzie miało bardziej kosmetyczny charakter.
Dzisiejsza flebologia dysponuje narzędziami, które w bezbolesny sposób wyleczą dotknięte chorobą żyły. Podczas godzinnego zabiegu fale radiowe o niskiej częstotliwości generują zwiększoną temperaturę w miejscu, gdzie żyły są rozszerzone. Dochodzi do ich natychmiastowego obkurczenia, a po kliku tygodniach do zwłóknienia ich nadmiaru... i problem z głowy!
-Wspomniana obliteracja wewnątrzżylna, to tylko jedna z metod stosowanych przez współczesną flebologię. EVRF czy echoskleroterapia stanowią znakomity przykład tego, jak technologiczny postęp umożliwia szybkie i bezinwazyjne leczenie już we wczesnym stadium choroby - dodaje dr Juza.
Niestety młodość nie trwa wiecznie i o ile tę duchową możemy zachować przez długie lata, to ta fizyczna jest bezpośrednio uzależniona od naszych nawyków i profilaktyki - choćby minimalnej!